WĘGRY - Eger, Budapeszt, Szentendre, Ostrzyhom

Sierpień 2010 rok. Żadnych planów wyjazdowych. Kolejne studia spowodowały, że niestety nie miałam za dużo wolnego. Krótki więc wyjazd na Węgry musiał wystarczyć.

Zwiedzanie zaczęłam od Egeru, leżącego 120 kilometrów od Budapesztu. Wiele razy słyszałam, że to jedno z najładniejszych miast Węgier.  Dzięki wspaniałym zabytkom historii państwa, licznym kąpieliskom z leczniczymi źródłami termalnymi i bogatemu życiu kulturalnemu, Eger jest trzecim najczęściej odwiedzanym przez turystów węgierskim miastem.
Eger kojarzony jest przede wszystkim z bohaterską obroną przeciw najazdom tureckim. Spośród wielu atrakcji tego miasta, zwiedzałam Bazylikę, Liceum i Zamek.


Monumentalna Bazylika to jeden z najwspanialszych wytworów węgierskiego klasycyzmu. Została zaprojektowana przez słynnego architekta peszteńskiego Józsefa Hilda, na zamówienie biskupa László Pyrkera. Rozpoczęta w 1831 roku budowa trwała pięć lat.


Do Bazyliki prowadzą długie schody, ozdobione przez cztery postacie przedstawiające św. Stefana i św. Władysława  (István i László) oraz apostołów św. Piotra i św. Pawła. Front świątyni również ozdobiony jest statuami, będącymi alegorycznymi reprezentantami Wiary, Nadziei i Miłości.
Naprzeciw Bazyliki, w dolnej części placu wznosi się okazały gmach dawnego Liceum. Zbudowano je w latach 1765-1785 w stylu zopf (późny barok i rokoko). Fasada zwrócona ku bazylice nosi znamiona klasycyzmu.  
W gmachu mieści się słynna Biblioteka Diecezjalna, w której znajduje się np. list napisany przez Mozarta. Niewątpliwą atrakcją jest tu także zabytkowe obserwatorium astronomiczne. Kolekcja muzealna obejmuje dawne przyrządy astronomiczne. Ciekawostką jest zegar prochowy, który oznajmiał południe wystrzałem armatnim, wywoływanym przez skupione w soczewce promienie słoneczne podpalające w odpowiednim momencie proch. Ponadto jest tu też camera obscura - ruchomy mechanizm optyczny rzucający na ekran różne fragmenty miasta odbijane przez lustro na wieży.


Później udałam się na zabytkowy plac Dobó István tér, przy którym znajduje się barokowy Kościół Minorytów (tak Węgrzy nazywają Franciszkanów), pomnik Istvana Dobó (dowodził obroną zamku w 1552 roku w czasie najazdu tureckiego) i miejski ratusz.

Po południowej stronie placu wznosi się barokowy kościół Braci Mniejszych pod wezwaniem św. Antoniego z Padwy. Wybudowano go w latach 1758-1773 według planów czeskiego architekta Kiliána Ignaza Dientzenhofera, przybyłego prosto z Pragi.

Na wysmukłej, ozdobionej filarami fasadzie kościoła znajduje się herb Franciszkanów - dwie skrzyżowane ręce - i łacińska sentencja: "Dla Boga nic nie jest wystarczające".
Ten franciszkański kościół został zbudowany jako drugi, po tym jak dwie wielkie powodzie na początku XVIII wieku, nawiedziły miasto i zniszczyły kościół usytuowany obok potoku. Zmusiło to Franciszkanów do budowy nowej świątyni w nowym miejscu, czyli tutaj, przy placu. Pierwszy klasztor i kościół Franciszkanów był utrzymany przez nich do 1596 roku, czyli do czasu, gdy zostali zmuszeni do opuszczenia miasta podczas najazdu tureckiego. Świątynię  Turkowie przemienili w meczet. Kościół wraz z przyległym ogrodem i klasztorem, zakonnicy odzyskali w 1687 roku, po zwycięstwie wojsk cesarskich i wyzwoleniu z jarzma tureckiego.
Warto też wspomnieć, że w tym kościele spoczywają relikwie świętej patronki Europy Środkowo-Wschodniej. W lutym 2002 roku relikwie serdecznego palca św. Jadwigi Królowej ofiarował archidiecezji Eger kardynał Franciszek Macharski, metropolita krakowski.


Tuż obok kościoła znajduje się eklektyczny budynek Ratusza Miejskiego, przed którym stoi rzeźba nawiązująca tematycznie do chwalebnej obrony miasta w XVI wieku.



Idąc cały czas przed siebie, dotarłam do twierdzy - kamiennego zamku, który został wzniesiony w XIII wieku za rozkazem króla Béli IV, przerażonego możliwością powtórzenia się scenariusza z 1241 roku. Ruiny zamku odkryto w czasie dwudziestolecia międzywojennego i niezwłocznie przystąpiono do odbudowy twierdzy, która istnieje do dzisiaj.







Wieczorem skosztowałam kuchni węgierskiej. Pojechałam na zachodnie obrzeża miasta, gdzie rozciąga się słynna Szépasszony-völgy, czyli Dolina Pięknej Pani - największe i najpopularniejsze skupisko piwniczek wydrążonych w tufowym wzgórzu, których długość bliska jest długości wszystkich ulic miasta...
Nazwa doliny wywodzi się z legendy o Pięknej Pani, będącej boginią prehistorycznych plemion zamieszkujących teren miasta. Uosabiano ją z Wenus, a cześć oddawano składając dary. Są jednak tacy, którzy twierdzą, że nazwano ją tak od przecudnej urody kobiety, która trudniła się sprzedażą wina, czy też w ogóle pięknych nobliwych kobiet z arystokratycznych rodzin, zamieszkujących okoliczne wzgórza.
Główną atrakcją doliny są winiarnie mieszczące się w mrocznych fragmentach piwnic, w których dokonać można degustacji wszystkich dostępnych miejscowych rodzajów trunku. Byłam pod wielkim wrażeniem, w jaki sposób polewa się tu wino.




Jak pewnie większość wie, Eger słynie z produkcji najbardziej znanego węgierskiego czerwonego wina Egri bikavér. Według jednej z legend, István Dobó (tego co pomnik stoi na głównym placu miasta), w czasie obrony twierdzy przed Turkami w 1552 roku zezwolił obrońcom na picie takiego wina dla podniesienia morale. Inna wersja mówi, że tradycja picia tego wina dała siłę obrońcom do wielomiesięcznych walk. Turcy (nie pijący wina jako muzułmanie) wpadli w panikę, gdy dowiedzieli się, że załoga zamku pije przed bitwą byczą krew i zobaczyli "zakrwawione" brody węgierskich żołnierzy. W ten sposób, według legendy, Egri Bikavér przyczyniło się do zwycięstwa obrońców Egeru. Według innej wersji nazwę „Bycza Krew” wymyślili właśnie Turcy, obchodząc w ten sposób obowiązujący ich jako muzułmanów zakaz picia alkoholu.

Bazylika (A) - Liceum z Biblioteką i Obserwatorium (B) - Dobó István tér z kościołem Franciszkanów, ratuszem i pomnikami (C) - twierdza Egri Vár (D) - Dolina Pięknej Pani - Szépasszony-völgy (E)








Następnego dnia droga poprowadziła mnie w kierunku Budapesztu. Zwiedzałam najpiękniejszy, reprezentacyjny plac stolicy - Plac Bohaterów, Park Miejski, Zamek Vajdahunyad - bajkową budowlę malowniczo położoną wśród drzew nad brzegiem jeziora.
Od 1242 roku Buda była stolicą Węgier, od 1350 - stałą rezydencją królów węgierskich i tym samym ośrodkiem stołecznym. Leżący nad Dunajem Budapeszt powstał w 1873 roku w wyniku połączenia prawobrzeżnych górzystych miast: Budy i starej Budy (Óbuda) z lewobrzeżnym Pesztem. Dziś stronę prawobrzeżną  z lewobrzeżną łączy 9 mostów. Do najbardziej znanych zalicza się Most Elżbiety (Erzsébet híd), Most Małgorzaty (Margit híd), Most Wolności  (Szabadság híd


i Most Łańcuchowy (inaczej Most Łańcuchowy Széchenyi’ego, Széchenyi lánchíd). Ten ostatni jest najstarszym mostem w Budapeszcie (z 1849 roku) i obok gmachu Parlamentu oraz Wzgórza Zamkowego i Góry Gellerta stał się symbolem miasta.
Z mostem łańcuchowym związana jest legenda o czterech kamiennych posągach lwów, którymi został przyozdobiony w 1853 roku i które strzec go miały przed zniszczeniem. Podczas ceremonii ich odsłonięcia pewien szewc, Jakub Frick, krzyknął głośno, że lwy są do niczego, bo nie mają języków. Na ten okrzyk tłum zareagował bardzo żywiołowym śmiechem, a autor rzeźb, Janos Marschalko, ze wstydu rzucił się do rzeki i utonął. W rzeczywistości lwy mają języki, są one jednak dokładnie schowane za kłami. Natomiast rzeźbiarz dożył późnej starości tłumacząc wszystkim dookoła, że "lew to nie pies, żeby leżeć z, za przeproszeniem, wywalonym jęzorem".


Na Placu Bohaterów stoi pomnik Tysiąclecia, który upamiętnia tysięczną rocznicę zajęcia kraju przez Madziarów w 896 roku. Każdy z 14 wodzów plemion i królów na łuku koła przyczynił się do powstania narodu węgierskiego.


Anonymus to pierwszy kronikarz Węgier kancelarii króla Beli III (1173-1196). Jego pomnik stoi w parku Zamku Vajdahunyad.



Zamek Vajdahunyad - klejnot eklektyzmu miesza gotyk, barok  i romantyzm.




Bazylika św. Stefana, założyciela  państwa węgierskiego, to największy kościół w mieście. Ta neorenesansowa budowla zaprojektowana na planie krzyża greckiego powstała w latach 1851-1905.



Największą budowlą na Węgrzech jest wzniesiony w Peszcie nad brzegiem Dunaju imponujący gmach Parlamentu. W pełnej okazałości można go zobaczyć z tarasów widokowych znajdujących się po drugiej stronie rzeki.


Parlament, opisywany jako budynek eklektyczny lub neogotycki, rozciąga się na długości 268 metrów. Główną fasadę zdobią posągi królów Węgier, książąt i wodzów. Od strony Dunaju można zobaczyć herby miast węgierskich.
W budynku przechowywany jest najcenniejszy skarb państwa węgierskiego - insygnia władzy królewskiej Stefana I Świętego (975 - 1038), pierwszego koronowego króla Węgier.
Parlament ma 691 pomieszczeń, urzęduje w nim premier, prezydent republiki, przewodniczący parlamentu i posłowie.

Po zwiedzaniu części Budapesztu nazywanej Pesztem, wybrałam się na spacer na wyspę. Budapeszteńczycy powiadają, że "miłość zaczyna się i kończy na Wyspie Małgorzaty" (Margitsziget), a to dlatego, iż te piękne zielone tereny były ulubionym miejscem zakochanych od XIX wieku.


Wieża Wodna w tym ogrodzie stanowi dogodny punkt orientacyjny dla zlokalizowania zrujnowanego kościoła i klasztoru Dominikanek. 



 



Legenda głosi, że Bela IV ślubował oddać do zakonu córkę, jeśli Węgrzy, powstrzymają atak Mongołów. W naznaczonym czasie, gdy to się stało, zamknął tu 9-letnią księżniczkę Małgorzatę (Margit). Ona zaś wykorzystała to jak najlepiej, opiekując się trędowatymi. Zyskała poważanie także dzięki innym świętobliwym czynom. Po śmierci w 1271 roku została beatyfikowana, a w 1943 roku - kanonizowana.

Zabudowania klasztorne z czasem zamieniły się w ruinę i dopiero w 1838 roku, po wielkiej powodzi (woda zalała wówczas prawie cały Peszt i dużą część Budy), spod ziemi ukazały się fragmenty ścian kościoła.
Niedaleko ruin klasztoru Dominikanek obejrzeć można odbudowaną kaplicę św. Michała. Kaplica często wykorzystywana jest jako romantyczne miejsce ślubów.



Po drugiej stronie Dunaju znajdują się dwa wzgórza: Wzgórze Zamkowe i Wzgórze Gellerta. Na początek udałam się na Wzgórze Zamkowe, gdzie znajduje się Baszta Rybacka, Kościół Macieja i Zamek Królewski.
Zwiedzanie wzgórza rozpoczęłam od Baszty Rybackiej, pełniącą rolę tarasu widokowego, z którego roztacza się piękny widok na Dunaj i Peszt.
Miejsce to wpisane zostało w 1987 roku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Nazwa baszty prawdopodobnie pochodzi od nazwy dzielnicy zamieszkiwanej przez rybaków, choć niektórzy wiążą jej pochodzenie od targu rybnego, działającego przy świątyni za czasów króla Macieja Korwina.


Siedem namiotowych wieżyczek, zaprojektowanych przez Frigyesa Schuleka, przypomina o siedmiu madziarskich  plemionach, które dały początek narodowi tysiąc lat wcześniej. Dziś trudno sobie wyobrazić, że pierwotna konstrukcja wykonana była z kamienia i czerwonej cegły.


 
Niedaleko Baszty Rybackiej znajduje się Kościół Macieja. Formalnie nosi wezwanie Najświętszej Maryi Panny, jednak zarówno przez miejscowych, jak i przez turystów, zwany jest popularnie kościołem Macieja - Mátyás templom. Nieoficjalna nazwa tego kościoła to swoisty hołd dla węgierskiego monarchy Macieja Korwina, który rządził krajem w drugiej połowie XV wieku.
Początki świątyni sięgają XIII wieku, kiedy służyła niemieckim mieszczanom jako kościół parafialny. Szybko rosło jego znacznie – koronował się w nim król Karol Robert, a Maciej Korwin brał ślub z księżniczką neapolitańską Beatrycze. W grudniu 1916 roku w kościele Macieja odbyła się ostatnia koronacja królewska na Węgrzech – Karola IV Habsburga i jego żony, Zyty. 
W 1541 roku wyznawcy islamu zajęli Budę i przekształcili kościół w meczet na następne 146 lat. 2 września 1686 roku w pobliżu kościoła doszło do eksplozji, która zburzyła jedną ze ścian i odsłoniła dawne chrześcijańskie kaplice, zamurowane przez mahometan i zasłonięte dywanami. Kiedy Turcy zobaczyli posąg wotywny Maryi, podarowany parafii w 1515 roku przez króla Władysława Jagiellończyka, wpadli w panikę i tak w krótkim czasie wojska Świętej Ligii mogły zająć zamkowe wzgórze.

Kolejny raz kościół znacząco ucierpiał w czasie oblężenia Budapesztu w latach 1944-45. Niemieckie wojska używały wnętrz jako kuchni polowej, a zdobyczna Armia Czerwona jako stajnię i latrynę. Podczas II wojny światowej spłonął dach, a część ścian zawaliła się. Powojenny stan obiektu był tak zły, że nowy, komunistyczny rząd rozważał jego rozbiórkę - ostatecznie jednak w 1946 roku ruiny zabezpieczono, a pięć lat później rozpoczęto odbudowę. Mimo ciężkiej sytuacji kościoła katolickiego na Węgrzech prace sfinansowało państwo. 
Dziś usytuowany prawie na samym środku wzgórza kościół św. Macieja jest przykładem     neogotyckiego przepychu. Budowla mimo że jest asymetryczna, jest spójną bryłą.

Ciekawostką jest to, że w Katedrze Królewskiej NMP w 1867 roku odbyła się koronacja austriackiej pary cesarskiej Franciszka Józefa i Sisi.


Przed kościołem św. Macieja stoi konny posąg króla Stefana, twórcy państwa węgierskiego.





Spod kościoła Macieja udałam się w kierunku Zamku. Nie wiadomo dokładnie, kiedy na dzisiejszym Wzgórzu Zamkowym w Budzie pojawiła się pierwsza siedziba królewska, ale najprawdopodobniej dopiero w XIV wieku. Najstarsze fundamenty, pochodzące z czasów Ludwika Wielkiego pochodzą z tego właśnie okresu. Dziś cały kompleks zabudowań królewskich, podobnie jak całe Wzgórze Zamkowe, znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. We wschodnim skrzydle pałacu mieści się Galeria Narodowa, w południowym - Muzeum Historii Budapesztu, w zachodnim - Biblioteka Narodowa im. Széchényi, a w najbardziej wysuniętym na północ - Muzeum Historii Współczesnej.

 W okolicy zamku odkryłam wiele pomników. Najbardziej przykuła moją uwagę fontanna zdobiąca zachodnie skrzydło obecnej Galerii Narodowej. Niewątpliwie jest to kolejny symbol uwielbienia króla Macieja. Fontanna to zespół rzeźb przedstawiający króla Macieja i jego dwór królewski podczas polowania.
Z fontanną Macieja związane są też różne wierzenia, np. iż dotknięcie ręki postaci siedzącej po lewej stronie pomnika gwarantuje uznanie u przełożonych, a muśnięcie dłonią łapy leżącego u jego stóp psa - wierność współmałżonka.






Znana jest też legenda według której król Maciej Korwin z powodu burzy zagubił się na polowaniu. Schronienie znalazł w domu wieśniaczki, pięknej Heleny, która nie wiedziała, że gości króla. Zakochała się w nim i obiecała, że go odwiedzi w Budzie. Pewnego dnia, gdy Maciej paradował konno na czele orszaku, Helena, stojąca  w tłumie gapiów, rozpoznała ukochanego . Serce jej pękło. Zrozumiała, że jego miłość nie może być spełniona.









W sąsiedztwie Zamku jest Plac św. Jerzego (Szent György tér), który przylega do północnego skrzydła Zamku Królewskiego i rozciąga się wzdłuż dwóch ważnych budynków Starego Miasta: neogotyckiego Pałacu Sándor (Sándor Palota) i żółtego gmachu Teatru Zamkowego (Vár Színház). W wiekach średnich plac nosił miano św. Zygmunta i stanowił jedną z niewielu wolnych przestrzeni otoczonych ścisłą zabudową wzgórza, przez co często wykorzystywano go jako plac turniejowy.
Uwagę zwiedzających przykuwa tu przede wszystkim niewielki pawilon stojący między Pałacem Sándor a rokokową bramą prowadzącą na dziedziniec Zamkowy. Jest to górna stacja kolejki łańcuchowej, nazywanej popularnie Sikló. Na placu trudno nie zauważyć pięknie zdobionej, rokokowej bramy, prowadząca na dziedziniec Zamku. Warto zwrócić uwagę na jej zewnętrzny filar, na którym znajduje się potężna figura ptaka Turula, zastygłego w niemym krzyku z szeroko rozpostartymi skrzydłami. Dzieło Gyuli Donátha powstało w 1905roku. Odlana z brązu i wysoka na 6 metrów postać przypomina sylwetką drapieżnego ptaka i nawiązuje tematycznie do mitu o zajęciu ojczyzny przez madziarskie plemiona. Zgodnie z legendą,Turul miał się ukazać we śnie Emese - żonie Ügyeka, będącego potomkiem wielkiego huńskiego wodza Attyli - i uczynił ją brzemienną. Wkrótce potem Emese powiła syna, którego nazwała Álmos (Śpiący), a ten z kolei spłodził Árpáda, który wyrósł na dzielnego wodza i pod swoją komendą przywiódł Madziarów na teren niecki Karpackiej. Od tego czasu Turul, utożsamiany zazwyczaj z sokołem, uważany jest za symbol państwa węgierskiego. Najczęściej przedstawia się go ze strzałą trzymaną w szponach, wskazującą na tradycyjną, śmiercionośną broń Madziarów, interpretowaną zgodnie z mitologią europejską jako Miecz Boga.
 



Ze Wzgórza Zamkowego przeniosłam się na Wzgórze Gellerta, które wznosi się 130 metrów ponad nabrzeże i zwieńczone jest Pomnikiem Wolności oraz Cytadelą.

Wzgórze zostało tak nazwane od nazwiska biskupa Gherardusa (po węgiersku Gellert), który na rozkaz króla Stefana ochrzcił pogańskich Madziarów. Po śmierci królewskiego  protektora mściwi poganie zamknęli Gellerta w beczce i zrzucili ze skały. Nad wodospadem, na wprost Mostu Elżbiety, stoi teraz posąg Gellerta.



Pomnik Wolności - postać kobieca wznosząca palmę zwycięstwa. Monument postawiono w 1947 roku dla upamiętnienia zwycięstwa nad hitlerowcami.

Schodząc ze wzgórza podążyłam w kierunku najbardziej znanej ulicy Budapesztu Váci utca. Deptak znajdujący się w centrum miasta i biegnący równolegle do Dunaju jest usiany licznymi restauracjami, kafejkami oraz ekskluzywnymi sklepami. Na początku tej ulicy znajduje się hala targowa Vásárcsarnok, gdzie można zrobić zakupy zaopatrując się w węgierskie przyprawy i pamiątki.




Plac Bohaterów (A) - Zamek Vajdahunyad (B) -  Bazylika św. Stefana (C) - Parlament (D) - Wyspa Małgorzaty (E) - Baszta Rybacka  (F) - Kościół św. Macieja (G) - Buda Castle - Zamek Budański  (H) - Plac św. Jerzego - Szent György tér (I) - Góra Gellerta (J) - Vásárcsarnok (K) - Váci utca (L)


Wyświetl większą mapę

Po dwóch dniach spędzonych w stolicy Węgier, udałam się do Szentendre. Szentendre (po węgiersku Święty Andrzej) jest prawdopodobnie najbardziej urokliwym miejscem w Zakolu Dunaju. Zawdzięcza to śródziemnomorskiemu charakterowi wąskich i krętych uliczek, nieregulowanych placyków oraz kolorowych domków z gankami i przybudówkami. Całość dopełniają wieże siedmiu starych kościołów, zwieńczonych krzyżami greckimi. Oblicze miasta kształtowali przybysze z południowej Europy - najpierw Rzymianie, później Serbowie, Dalmatyńczycy i Grecy.

Po obydwu stronach ulicy stoją stare domy. W niektórych z domostw warto zwrócić uwagę na masywne na poziomie ulicy, świadczące, że niegdyś mieszkał tu kupiec handlujący winem. Okute wrota prowadziły do głębokich piwnic, z których wytaczano beczki z miejscowym słynnym aszu.
Dzisiaj w kolorowych domkach mieszczą się sklepiki z węgierskimi specjałami: papryką, winem, haftami, kożuszkami, wyrobami ze skóry i z ceramiką.
Pod numerem 12 Dumtsa utca znajduje się jedna z kilku w Szentendre cukierni, w której dodatkową atrakcją jest Muzeum Marcepanu.


Na pięterku pachnącego sklepiku z ogromnym wyborem marcepanowych smakołyków i figurek przygotowano niecodzienną wystawę. W szklanych gablotach wystawiono portrety sławnych ludzi, zabawki, szopki, lokomotywy, meble, a nawet kwitnące kaktusy - wszystko z migdałowo-cukrowej słodkiej masy. Atrakcją numer jeden jest marcepanowy gmach parlamentu.

Poranek spędziłam w Szentendre, a południe w Eszteregom. Eszteregom (tradycyjna polska nazwa to Ostrzyhom) to zabytkowe miasteczko znane jest głównie z największej na Węgrzech Bazyliki oraz Zamku Królewskiego Arpadów. 

Ostrzyhom był pierwszą stolicą tego kraju. Współcześnie również pełni rolę stolicy władz kościelnych. Bazylika jest siedzibą arcybiskupa Ostrzyhomia i Budapesztu i jednocześnie prymasa Węgier.  
Wzgórze zamkowe, na którym stoi bazylika, można również uznać za kolebkę państwa węgierskiego, tutaj bowiem urodził się książę Vajk, który na chrzcie swoim i Węgier otrzymał imię Stefan i koronę od papieża.
Największa (piąta na świecie) i najważniejsza świątynia katolicka na Węgrzech, klasycystyczna budowla mierząca 118 metrów długości i 40 metrów szerokości, o kopule wysokiej na 100 metrów, stanęła na miejscu wcześniejszego XII-wiecznego kościoła św. Wojciecha, zniszczonego podczas walk z Turkami w XVI wieku. Z dawnej świątyni w katedrze zachowała się jedynie kaplica Bakócza. Świątynię zaprojektowaną przez Pála Kühnela, Janosa Pakha i Józsefa Hilda, wznoszono w latach 1822-1856. Uroczystej konsekracji Bazyliki towarzyszyło prawykonanie Mszy Ostrzyhomskiej Franciszka Liszta, skomponowanej specjalnie na tę okazję.


Z dziejami bazyliki związane są dwa polskie epizody: w kaplicy Bakócza Jan III Sobieski w 1683 roku odśpiewał Te Deum po rozgromieniu Turków pod Parkanami (dziś Štúrovo, po drugiej stronie rzeki), dzięki któremu położył kres 150-letniej okupacji Węgier, a trzy wieki później świątynię odwiedził papież Jan Paweł II podczas pielgrzymki na Węgry w 1991 roku. Obydwa wydarzenia upamiętniają tablice przy wejściu do Bazyliki. 

Moja czterodniowa przygoda z Węgrami zakończyła się właśnie w tym miejscu. Opuszczając kraj mogę śmiało powiedzieć, że to była za krótka przygoda.

Eger (A) - Budapeszt (B) - Szentendre (C) - Ostrzyhom (D) 



CHORWACJA - rejs - Zadar, Sukošan, Prvić, Skradin, Nacionalni Park Krka, Šibenik, Trogir, Milna, Split


Zbliżał się koniec lata 2008 roku, a my od kilku miesięcy mieliśmy zaplanowany rejs po Adriatyku.  Dotychczas zdarzało mi się kilka godzin pływać łódkami po jeziorach czy promem po morzu, ale pobyt z noclegiem na jachcie był jeszcze przede mną. W końcu przyszedł ten dzień, kiedy wyjechaliśmy na upragniony urlop.

Po 24 godzinach spędzonych w autokarze dotarliśmy na zasłużony odpoczynek. Od morskiej przygody dzieliły nas już tylko godziny. Musieliśmy jeszcze poczekać na przejęcie jachtu. Zanim rozpoczęliśmy wypoczynek, najpierw musieliśmy.... odpocząć (po długiej jeździe autokarem).
No i zostało jeszcze poznanie naszej załogi i zrobienie zaopatrzenia...

i w morze...


Wykorzystując swoje położenie geograficzne oraz niezwykle zróżnicowaną linię brzegową, Chorwacja czerpie blisko 40% dochodów z turystyki z usług żeglarskich. A jest do tego świetnie przygotowana, o czym świadczy ilość oraz wyposażenie przystani jachtowych – marin. Największe, a zarazem najpopularniejsze mariny w Chorwacji to Zadar-Sukosan, Split, Szybenik, które znalazły się na trasie naszego rejsu.




Cały obszar kraju w przeszłości najpierw był pod panowaniem starożytnych Rzymian, a następnie od późnego średniowiecza aż końca XVIII wieku pod wpływem Wenecjan. Pozostawili oni po sobie dużo zabytków, które podczas wyjścia na ląd mogliśmy podziwiać. O ich znaczeniu świadczy fakt, że wiele z nich zostało wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Celem naszego pobytu w Chorwacji było połączenie aktywnego wypoczynku za sterami jachtu Bavaria 42, ze zwiedzaniem malowniczych adriatyckich miejscowości. Zwiedzaliśmy Katedrę w Szybeniku, Pałac Dioklecjana w Splicie i stare miasto w Trogirze. Oprócz zabytków mieliśmy okazję zobaczyć również słynne dzieło Matki Natury - wodospady na rzece Krka.


Marina Dalmacija w Sukošan - największa przystań żeglarska na Adriatyku.



Zanim wypłynęliśmy w morze, udaliśmy się do centrum Zadaru, który nazywany bywa "małym, chorwackim Rzymem". To właśnie w Zarze, jak mawiają Włosi, utworzono najstarszy chorwacki uniwersytet (1396 rok).


Byliśmy na placu Pięciu Studni, który swoją nazwę zawdzięcza wybudowanemu w tym miejscu w XVI wieku systemowi cystern i studni, które aż do 1838 roku (kiedy Austriacy zbudowali wodociągi) zaopatrywały miasto w wodę.


Potem udaliśmy się na rzymskie forum, które jest największym we wschodniej części wybrzeża. Powstało na polecenie pierwszego rzymskiego cesarza Augusta. Forum obecnie częściowo znajduje się pod fundamentami kościoła św. Donata i pałacu biskupiego. Masywna budowla świątyni otoczona dwupiętrową galerią, której trzy absydy skierowane są na wschód, jest najbardziej znanym zabytkiem i symbolem miasta. Kościół pochodzi z IX wieku i stanowi jedyną tego typu budowlę w Europie, jeszcze z czasów przedromańskich.


Za kościołem św. Donata znajduje się dzwonnica katedry św. Anastazji, która ma 54 metry wysokości.

Katedra św. Anastazji (Sv. Stošije), szczególnie po odnowie jej frontu, uważana jest za najpiękniejszy zabytkowy kościół w Dalmacji.









Przy forum, naprzeciwko św. Donata znajduje się gotycko-renesansowy Kościół Najświętszej Marii Panny. Kościół i wieża powstały na przełomie XI i XII wieku. Przy czym kościół przebudowano w XVI wieku, nadając mu obecny kształt. W części pomieszczeń klasztoru urządzono stałe Muzeum Sztuki Sakralnej.









 Główna brama Zadaru tzw. Brama Lądowa, wybudowana w stylu renesansowym w XVI wieku. Brama Lądowa, w formie łuku triumfalnego, ozdobiona jest charakterystycznym motywem lwa weneckiego św. Marka.








Po obiadokolacji przeszliśmy się  jeszcze uroczymi uliczkami miasta i udaliśmy się w kierunku naszej mariny.


Po pierwszej nocy spędzonej na jachcie w porcie  Sukošan, zaraz po śniadaniu opuściliśmy marinę

 

i obraliśmy kurs na małą (2,5 km² i niecałe 500 mieszkańców) wyspę Prvić. Nazwa wyspy najprawdopodobniej pochodzi od słowa Prvin, nazwy chorwackiego boga wiosny.




Prvić Luka na wyspie Prvić okazał się malowniczą wioską rybacką, w której poczuliśmy się jakby czas stanął w miejscu.
O uroku tego miejsca mogliśmy się przekonać podczas spaceru, w trakcie którego nie brakowało pięknych widoków w blasku zachodzącego słońca oraz ... innych atrakcji, takich jak np. osła pozującego do zdjęcia


 ... czy kwitnącej agawy.


Niespodzianka czekała na nas także podczas kolacji. Wieczór spędziliśmy w maleńkiej, klimatycznej tawernie nad brzegiem zatoki, serwującej świeże owoce morza złowione przez miejscowych rybaków.


Żal nam było opuszczać wyspę boga wiosny, ale chęć odkrycia kolejnych atrakcji Chorwacji, była równie duża, co pozostanie w Prvić.
Płynąc Pumą (tak nazywał się nasz jacht), w kierunku Skradina, mijaliśmy u wejścia do kanału Sv. Ante XVI-wieczną twierdzę św. Mikołaja, która miała chronić Szybenik przed atakami od strony lądu i morza.



W nabrzeżnych skałach wykuto bunkry, stanowiące niegdyś schronienie dla łodzi podwodnych i innych niewielkich jednostek marynarki wojennej. Twierdza św. Mikołaja należy do najmocniejszej fortyfikacji na chorwackim wybrzeżu.


W drodze do Skradina ominęliśmy Šibenik, do którego zawinęliśmy w drodze powrotnej, następnego dnia.


Ze Skradina popłynęliśmy statkiem wycieczkowym do Parku Narodowego Krka. Stanowi on schronienie wielu gatunków flory i fauny.


Jego główną atrakcją jest rzeka Krka ze swoimi siedmioma wodospadami. Najsłynniejszy z nich to Skradinski Buk - ciąg 17 kaskad o łącznej wysokości 46 metrów, które mieliśmy okazję podziwiać z tarasów widokowych.

 

Pobliskim mostkiem przeszliśmy na drugi brzeg rzeki Krka. 


Nieczynna już elektrownia z młynem była jedną z pierwszych w Europie - uruchomiono ją w 1895 roku, a pobliski Szybenik stał się wówczas pierwszym miastem Austro-Węgier zasilanym energia elektryczną.

W drodze powrotnej do mariny trafiliśmy do Babci Ani, która od rana do północy serwowała rakiję.


Rano wypłynęliśmy ze Skradina do Šibenika, do miasta kościołów i fortyfikacji.


Szybenik, w przeciwieństwie do innych miast Dalmacji założonych przez Greków czy Rzymian, jest najstarszym miastem rodowym Chorwatów na wschodnim wybrzeżu.




W XVI wieku zbudowano Fortecę Św. Mikołaja, a w wieku XVII wzmocniono obronność miasta budując Fortecę św. Jana i Šubićevaca, których pozostałości do dzisiaj widoczne są w panoramie miasta. Najbardziej jednak znanym zabytkiem Šibenika jest twierdza św. Anny.
My byliśmy na tej ostatniej, z której podziwialiśmy panoramę miasta wraz z pobliskimi zatokami.







Najważniejszym kościołem Šibenika jest Katedra św. Jakuba, znajdująca się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Katedra św. Jakuba została wybudowana przez kilku architektów w latach 1430-1536 w stylu gotycko-renesansowym.
Katedra jest ozdobiona dookoła rzeźbami przedstawiającymi mieszczan żyjących w Šibeniku w XV wieku. Rzeźby te cenione są za realizm. Pokazują różne emocje, strach, dumę, zdziwienie…








 Przed katedrą stoi pomnik jej głównego budowniczego Juraja Dalmatinca.



 Po spacerze po Šibeniku, wróciliśmy na nasz wodny dom


i odpłynęliśmy do mariny w kierunku Trogiru, który swą nazwę zawdzięcza powstałej w III w.p.n.e. na tym terenie osadzie Tragurion - Koziej Wsi.
Otoczony murami obronnymi Trogir osadzony jest na wysepce w kształcie głowy żmii połączonej niewielkim mostem z dużą górzystą wyspą.


Nad Trogirem wznosi się gotycko-renesansowa wieża najstarszego zabytku miasta przy placu Jana Pawła II - katedry św. Wawrzyńca.



Po nocy spędzonej w porcie Trogir, udaliśmy się na wyspę Brač w okolicę Milny.
Biała Milna, wyrzeźbiona w kamieniu to jedna z najbardziej urokliwych barokowych wiosek przybrzeżnych. Piękna nadają jej regularnie rozmieszczone małe uliczki, kościoły oraz zamki.


 Wioska powstała w XVI wieku. W jej centrum podziwialiśmy fasadę kościoła parafialnego Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny.



Nasz rejs zakończyliśmy w Splicie, w mieście Dioklecjana.


Pałac - rezydencja cesarza Dioklecjana jest tak duża, że można jej nie zauważyć...
Rezydencję wznoszono w latach 295-305. Stanowiła ją budowla o rozmiarach 215x181 m z murami obronnymi o wysokości dochodzącej do 26 m i o 2 m grubości i o 16 basztach. Całość sprawia wrażenie średniowiecznego miasta z antycznymi pozostałościami, otoczonego przez mury obronne.
W pobiżu pałacu znajduje się też katedra św. Duje, który jest patronem miasta. Katedra ta została zbudowana na fundamentach mauzoleum cesarza Dioklecjana. 
W obrębie murów stoi dziś 220 budynków z XVIII wieku, w których mieszka ok. 3 tysięcy ludzi.


Do pałacu można było wejść przez cztery bramy: Złotą, Srebrną, Brązową i Żelazną.
Obok Złotej Bramy znajduje się pomnik biskupa Grzegorza z Ninu (Grgur Ninski), pochodzący z 1929 roku. Grgur Ninski był biskupem Ninu w latach 900–929. Uważany jest za obrońcę języka i pisma słowiańskiego (głagolicy). Biskup zasłynął wprowadzeniem ojczystego języka do liturgii katolickiej, która prowadzona była w tym czasie wyłącznie w języku łacińskim.

Dotknięcie dużego palca lewej stopy Grgura Ninskiego gwarantuje szczęście i spełnienie wszelkich marzeń.



Tydzień spędzony na wybrzeżu pozwolił nam zauważyć, że Chorwacja jest mieszanką kultury zachodnioeuropejskiej, śródziemnomorskiej oraz słowiańskiej. Północna część Chorwacji jest bardzo zbliżona pod względem kulturowym do Polski. W części nadmorskiej swe wyraźne wpływy wywiera kultura śródziemnomorska. Tradycyjnie więc po południu przychodzi czas na sjestę, a życie zaczyna się wieczorem...



Zadar - Sukošan (A) - Prvić (B) - Skradin (C) - Nacionalni Park Krka (D) - Šibenik (E) - Trogir (F) - Milna (G) - Split (H)