CHINY - Suzhou i Tongli

Kolejnym punktem naszej podróży po Chinach było Suzhou. Żeby tam się dostać, musieliśmy odbyć naszą drugą podróż pociągiem, tym razem relacji Zhagzhou - Szanghaj. Koleje są tu bardzo dobrze zorganizowane. Po dokładnej kontroli bezpieczeństwa mogliśmy dostać się na peron. Upoważniał nas do tego bilet, który był imienny. Na peron wpuściła nas po kontroli biletów obsługa dworca kilka minut przed przyjazdem pociągu. Peron zaskoczył nas czystością. Obsługa pociągu, niczym stewardesy witała nas przy wejściu do wagonu. Zajęliśmy swoje miejsca i z prędkością dochodzącą do 307 kilometrów dojechaliśmy bez opóźnienia do stacji końcowej. 


W Chinach nawet za niewielkie spóźnienie obsługa pociągu musiałaby nas osobiście przeprosić... 


Przed zwiedzaniem Szanghaju udaliśmy się do Suzhou i Tongli. Zwiedzanie tych miejsc zajęło nam prawie dwa dni.

Stare chińskie przysłowie mówi: W niebie jest Raj, a na Ziemi są Suzhou i Hangzhou. Nam udało się dotrzeć do jednego z tych rajów. Suzhou uznawane jest za jedno z najpiękniejszych i największych  chińskich miast, z prawie 6 milionami mieszkańców.
Suzhou położone jest nad Wielkim Kanałem, który łączy Pekin z Hangzhou. Wielki Kanał powstawał etapami. Pierwszy odcinek powstał już w V wieku p.n.e., ostatni w XIV wieku. Tak więc dziś jego historia liczy 2,5 tysiąca lat. Transportowano nim drewno i cegły na budowę Pałacu Cesarskiego. Dziś w większości odcinków nie służy już transportowi.


Całkowita długość kanału to ponad 1780 kilometrów. Odległość tą można porównać do odległości, jaka oddziela Warszawę od Paryża...




Filary jednego z mostów są pokryte płaskorzeźbami przedstawiającymi sceny z życia dawnego Suzhou.


Miasto nazywane jest Wenecją Wschodu, mimo że jest prawie tysiąc lat starsze od Wenecji i do tego znacznie większe. Jest tu sieć 24 kanałów wodnych, mostki i gondole, ale wydaje mi się jednak, że miejsce to jest mniej klimatyczne niż włoska Wenecja. Budynki są troszkę brudne i zaniedbane. Nie jest tu tak bardzo kolorowo, jak w Wenecji...


22 czerwca 2014 roku Wielki Kanał został umieszczony na liście światowego dziedzictwa UNESCO.

Popołudniu wybraliśmy się do oddalonego od Suzhou o 18 kilometrów Tongli, które cieszy się renomą „muzeum dawnej architektury”. Sprawiające wrażenie przeniesionego z przeszłości Tongli, może się pochwalić tysiącletnią historią, gdyż większość domów pochodzi jeszcze z czasów dynastii Ming i Qing.




Tongli charakteryzuje się kamiennymi mostami i dobrze zachowaną dawną architekturą w tym prywatnych posesji, ogrodów, świątyń oraz uliczek ze specyficznymi ciągami domów. Budowle ozdobione są wywiniętymi okapami i stylowymi oknami. Wiele budynków zachowało oryginalną elewację z surowymi białymi ścianami i dachami z czarnych dachówek.
Od czasów starożytnych zamieszkiwało tu wielu poetów, malarzy, uczonych konfucjańskich i urzędników państwowych.



Tongli zostało zbudowane na siedmiu niedużych wyspach otoczonych 15 kanałami, rzekami i jeziorami. Poszczególne wyspy łączy 49 kamiennych zabytkowych mostów, często o konstrukcji łukowej. Każdy most ma swoją często poetycką nazwę.
Najstarszy most Odzwierciedlający Pochodzenie (Siben) został wybudowany za panowania dynastii Song (960 - 1279), natomiast najmniejszy most nazywany Pojedynczego Kroku (Dubu), ma długość 1,5 metra, a szerokość wynosi około 1 metra.










Z historią Tongli związana jest legenda, według której mieszkańcy oszukali cesarskie wojsko. Otóż miejscowość w przeszłości miała nazwę znaczącą Róg obfitości. W czasach zawieruchy wojennej taka nazwa przykuwała uwagę. Cesarz postanowił wysłać wojska, aby zabrać domniemane bogactwa lokalnym mieszkańcom. Wówczas to mieszkańcy postanowili zmienić nazwę miasta… poprzez dodanie jednej kreski, która zmieniała nazwę z Rogu obfitości na Pustkę.











Jedną z największych atrakcji Tongli jest tzw. potrójny most. W rzeczywistości są to trzy mostki usytuowane obok siebie Taiping (Spokoju i Ciszy), Jili (Powodzenia) i Changqing lub Guangli (Trwałych Uroczystości). Są one symboliczne dla społeczeństwa, dlatego też podczas ważnych uroczystości, jak ślub czy urodziny, ludzie przechodzą przez nie, co ma zapewnić im pokój, radość i szczęście w życiu.



Budowle położone na nabrzeżach to również małe sklepiki z miejscowymi produktami.
Podczas pobytu w Chinach warto spróbować regionalnych jogurtów, porcjowanych w charakterystycznych słoiczkach. Pokrywki wykonane są najczęściej z papieru, który łatwo przebić słomką.


Nadbrzeża kanałów są zastawione stolikami licznych restauracji i herbaciarni.




www.tongli.net

W Tongli zjedliśmy też kolację. Chińczycy przywiązują dużą wagę do posiłków. Nie lubią jeść samotnie. Widać to chociażby po stolach, które są duże i okrągłe. Na stołach są ruchome patery. Dzięki temu nikt nie musi przeszkadzać innym spożywającym posiłek. Wystarczy przesunąć szklaną paterę, na której poustawiane są wszystkie dania. Dzięki temu, każdy je to, na co ma ochotę, sam komponując swój posiłek.


Wieczorem pospacerowaliśmy jeszcze Shantang Street (wzdłuż rzeki Shantang) w Suzhou.








Następnego dnia mieliśmy w planach Fabrykę Jedwabiu oraz Ogród Mistrza Sieci.

Suzhou, oprócz tego że słynie z Wielkiego Kanału, to również kojarzone jest z jedwabiem.
Chińska legenda głosi, że tajemnicę produkcji jedwabiu odkryła 2600 lat p.n.e. żona mitycznego Żółtego Cesarza Huang Di. Cesarz poprosił ją, by sprawdziła, cóż to za szkodnik niszczy drzewa morwowe w pałacowych ogrodach. Cesarzowa Xi Lingshi zauważyła, że białe larwy żerujące na liściach drzew przędą błyszczące kokony. Kilka z nich wzięła do pałacu, a tam przez przypadek jeden wpadł jej do misy z gorącą wodą. Z kokona wyciągnęła delikatną nić, którą nawinęła na szpulkę, a potem utkała z niej dla męża jedwabną szatę.Tak narodziła się sztuka produkcji jedwabiu, którą Chińczykom udało się zachować w tajemnicy przez 2 tysiące lat… Każdemu, kto odważyłby się zdradzić sekret jedwabnictwa, groziły tortury i kara śmierci…
Tajemnica jedwabiu została przemycona z Chin do Konstantynopola dopiero w V wieku. Brawurowego wyczynu dokonali dwaj mnisi przekupieni przez bizantyjskiego cesarza Justyniana, którzy ukryli jajeczka jedwabników we wnętrzu bambusowych kijów. Dzięki temu hodowla jedwabników dotarła do Bizancjum oraz do basenu Morza Śródziemnego. Klientami cesarza stały się wszystkie królewskie dwory Europy, ale jemu także nie udało się utrzymać sekretu w tajemnicy. Produkcja jedwabiu rozpowszechniła się na Italię i Hiszpanię, w XII wieku dotarła do Francji, a do XVII wieku była już znana w całej Europie.
Cenna tkanina wędrowała legendarnym Jedwabnym Szlakiem, czyli najważniejszym traktem handlowym, łączącym Chiny z Europą i Bliskim Wschodem. Szlak rozciągał się na długości 12 tysięcy kilometrów i był wykorzystywany od III wieku p.n.e. aż do połowy XVII wieku n.e., kiedy to stracił na znaczeniu po odkryciu drogi morskiej do Chin.



W słoikach zaprezentowane są wszystkie stadia rozwoju jedwabnika, dzięki czemu można zobaczyć jak wygląda, gdy ma już wokół siebie duży kokon, albo wtedy, gdy przemienia się w ćmę.




Na liściach morwy wyłożone są żywe larwy jedwabnika. Obok można zobaczyć kokony.


Na początku produkcji wszystkie kokony muszą przejść selekcję, gdyż nie wszystkie są jednakowej jakości. Niektóre z nich nadają się tylko do wkładów pościelowych, a te, które są pożółkłe, popękane, cienkie lub postrzępione, trzeba wyrzucić. Tylko te białe, odpowiednio grube i połyskliwe oraz o właściwym kształcie i wielkości, mogą być wykorzystane do przędzenia.



Dowiedzieliśmy się, że jedwabna nić powstaje z kokonów, które wytwarzają gąsienice przez kilkanaście dni przed przepoczwarzeniem się w dorosłego owada.


Do wyprodukowania kilograma czystego jedwabiu potrzeba około 4 tysięcy gąsienic. Zazwyczaj z jednego kokona można otrzymać około 1000 metrów nici. Rekordzistą był jedwabnik, który wytworzył 6,4 kilometra takiej nitki.


By pozyskać jedwabną nić nie można dopuścić do zniszczenia kokonu. Dlatego też, zazwyczaj po ośmiu dniach kokony wrzuca się do wrzątku, by rozluźnić włókna i pozyskać cenną nić. Niestety giną wtedy też larwy.


Jeśli kogoś zachwyciła jedwabna tkanina, to w przyfabrycznym sklepiku można nabyć  pościele, serwety, apaszki, wachlarze czy obrazy z chińskimi motywami: tygrysa, pandy, pawia czy kwiatu lotosu.




Więcej informacji na stronie www.szfirstsilk.com


Jak już wspominałam historia Suzhou sięga V wieku p.n.e., ale lata największego rozwoju przypadają na okres panowania dynastii Ming (1368-1644). Wtedy to, dzięki produkcji jedwabiu nastąpił gwałtowny rozwój miasta, a jedwabny przemysł zaczął przynosić ogromne zyski. Zaczęła tu przybywać chińska elita: cesarscy urzędnicy, uczeni, artyści i bogaci kupcy, która pragnęła wznieść tu godną swej pozycji rezydencję z ogrodem, będącym symbolem dobrobytu. Suzhou stało się kolebką rozwoju unikalnej chińskiej sztuki ogrodowej. Z tego też powodu Suzhou nie tylko można nazywać Wenecją Wschodu, ale również Miastem Ogrodów (albo Paryżem Wschodu). Dawno temu było tu prawie 300 ogrodów, teraz jest znacznie mniej. Kilkadziesiąt wciąż zachowało się w bardzo dobrym stanie. Zostały one wpisane na światową listę UNESCO będąc symbolem cesarskiej przeszłości Chin. Część z nich została udostępniona turystom. Wśród najczęściej wymienianych jest: Ogród Mistrza Sieci (Wangshiyuan),Ogród Pokornego Administratora lub Zarządcy (Zhouzhengyuan), Ogród Harmonii lub Ogród Szczęścia (Yiyuan), Pawilon Lazurowej Fali (Canglangting), Ogród Par (Ouyyuan), Lwi Gaj (Shizi Lin), Ogród Kuszący do Pozostania lub Przebywania (Liu Yuan). Ogrody miały służyć kontemplacji i rozwojowi duchowemu, dlatego aranżowano je z zachowaniem pełnej harmonii, ściśle według zasad sztuki feng shui. Jedną z obowiązujących tu zasad jest, że woda nie może tu stać, bo oznacza to śmierć, ale nie może też płynąć zbyt szybko, gdyż szum wody rozprasza. W ogrodzie nie ma też kwiatów, dlatego że zbyt szybko przekwitają i umieszczenie ich przypominałoby o marności naszego żywota.


Najsłynniejszy z ogrodów w Suzhou to Ogród Mistrza Sieci, zawdzięczający swoją nazwę rybakowi, który uratował topiącego się synka właściciela ogrodu. Legenda głosi, że pewnego dnia ukochany jego syn poszedł się kąpać w rzece i niemalże utonął. Uratował go mieszkający nieopodal rybak. Szczęśliwy ojciec na pamiątkę tego wydarzenia nazwał swój ogród imieniem wybawcy.

Odwiedzony przez nas Ogród Mistrza Sieci, liczy prawie dziewięć wieków! Założony został w czasach panowania Dynastii Song. Właścicielem ogrodu był cesarski minister Shi Zhengzhi.




Ogród dzieli się na trzy części: część wschodnią – mieszkalną z recepcją dla gości, część centralną stanowiącą ogród i część zachodnią – ogród wewnętrzny z dziedzińcem i Dianchun Studio. W chińskich ogrodach wszystko zdaje się być mistyczne, ma też swoje symboliczne znaczenie. Na środku znajduje się spory staw, wokół którego zostały postawione pawilony. Nad stawem przerzucono kilka niewielkich mostów, w tym most w kształcie zygzaka, typowy dla chińskich ogrodów. Według wierzeń, ostre załamania mają powstrzymywać złe duchy.
Jeden z najmniejszych mostków liczy 212 centymetrów długości i niecałe 30 centymetrów szerokości. Jest to most Prowadzący do Spokoju Ducha. Pięknie, prawda?


Feng oznacza wiatr, shui - wodę. Jeden i drugi żywioł jest wciąż w ruchu. Skalniak reprezentuje żywioł Ziemi, a oczko wodne jest żywiołem Wody. Iglak o kształcie trójkąta to żywioł Ognia.


W altanie Księżyc Wschodzi z Podmuchem Wiatru właściciel kontemplował piękno odbijającego się w tafli stawu księżyca.
 

Architektura ogrodu sprzyja spacerom, czytaniu czy popularnemu tu malowaniu.


Wszystkie chińskie ogrody charakteryzują się  minimalizmem oraz prostotą kompozycji, nieparzystą liczbą elementów, brakiem symetrii oraz linii prostych.




Woda sączy się pomiędzy skałkami, kanały i mostki łączą małe wysepki, ścieżki wiją się pomiędzy fontannami i oczkami wodnymi. Są tu skaliste pagórki i pojedyncze głazy, rozlewiska i kaskady, gładka toń jezior i bambusowe zarośla...

 


Są tu też wspaniałe pawilony, altany, kryte pasaże. Ich nazwy często określają przeznaczenie: Wieża Spoglądania na Góry, Most Fruwającego Łuku Tęczy, Pawilon Piwonii, Biblioteka pięciu Szczytów... We wnętrzach obejrzeć można oryginalne meble, malarstwo i ceramikę z czasów Ming.




Warto zwrócić uwagę na urodę kamiennych mozaik zdobiących posadzki dziedzińców i ścieżek. Zdobią je niezwykłe ornamenty oraz mityczne zwierzęta z chińskich legend. Według feng shui żuraw otoczony nietoperzami to symbol szczęścia i bogactwa.


www.szwsy.com

Popołudniu udaliśmy się w stronę Szanghaju.

Rejs po Wielkim Kanale, Fabryka Jedwabiu, Ogród Mistrza w Suzhou i Tongli