Islandia - wodospady, lodowce i gejzery



Są takie marzenia, które długo się nie spełniają. Właściwie tak długo nie można ich spełnić, że o nich niemalże zapominamy, a potem nadarza się okazja i w ciągu tygodnia... ląduje się na wymarzonej Islandii. Tym razem w trzydniową podróż marzeń wybrałam się z kuzynką Elą.
Czasu miałyśmy mało, a atrakcji na liście do zobaczenia było dużo. Po wylądowaniu w porcie lotniczym w Keflavíku udałyśmy wypożyczonymi samochodami drogą numer 1 i w ekspresowym tempie odkrywałyśmy południowe wybrzeże wyspy. W tym miejscu zaznaczę, że nasz wyjazd nie doszedłby do skutku, gdyby nie Klub Podróżników z Gdańska. 

Przygodę z wodospadami rozpoczęłyśmy od wodospadu Urriðafoss. Położony jest on na najdłuższej rzece Islandii - Þjórsá, która zbiera wody z wielu źródeł. Wodospad ten nie jest zbyt wysoki (6 metrów), ale za to bardzo szeroki i jest jednym z najpotężniejszych pod względem objętości wody. 



Potem zobaczyłyśmy wodospad Seljalandsfoss. Jest to jeden z najbardziej znanych wodospadów na wyspie. Wysoki, mający 60 metrów wysokości wodospad położony w miejscu, gdzie rzeka Seljalandsá spada z klifów pradawnego wybrzeża Islandii, odległego obecnie od oceanu o około 5 kilometrów. Charakteryzuje go to, że można wejść za ścianę spadającej wody.

 

Spod Seljalandfoss przespacerowałyśmy do wodospadu Gljúfrabúi, który ukryty jest między skałami wąwozu i dostać można się do niego tylko po kamieniach umieszczonych w wypływającym spod niego potoku. 

 

Choć odległy od Slejalandsfoss jest zaledwie o kilkaset metrów, to jest już wodospadem na zupełnie innej rzece - Gljúfura. 

Po trzech wodospadach przyszedł czas na pierwszą islandzką lagunę. Laguna przy lodowcu Sólheimajökull (lodowiec wyprowadzający Mýrdalsjökull, pod którym drzemie słynny wulkan Katla) pokryta jest czarnym pyłem wulkanicznym pochodzącym z dawnych, masywnych erupcji.





 


Dyrhólaey to mały półwysep zlokalizowany na południowym wybrzeżu Islandii, z czarną plażą i latarnią morską. Plaża Reynisfjara uznawana jest za jedną z najpiękniejszych plaż świata.






Na skraju Czarnej Plaży znajdują się piękne bazaltowe skały, które układają się w charakterystyczne stopnie.




Niedaleko brzegu Czarnej Plaży, z morza wyłaniają się strzeliste bazaltowe skalne słupy Reynisdrangar. Najwyższy ma 60 metrów wysokości. Wiąże się z ich powstaniem wiele legend. Najbardziej znana mówi, że są one zaklętymi w skały trollami, które wyszły w nocy z jaskini, by zaciągnąć do niej trójmasztowy statek. Według opowieści, nie zdążyły  wrócić przed pierwszymi promieniami porannego słońca i w rezultacie skamieniały. 



Tuż nad plażą leży miasteczko Vik i Myrdal. Na wzgórzu znajduje się niewielki kościółek i  malowniczy widok na Ocean Atlantycki.




Na koniec dnia dotarliśmy do Kanionu Fjaðrárgljúfur.





Drugi dzień naszej eskapady rozpoczęłyśmy od  Vatnajökull, który jest największym lodowcem Europy (8 tysięcy km2). Lodowiec można podziwiać z bliska, w przepięknej lodowej lagunie Jökulsárlón. Lagunę tworzą wody topniejącego lodowca Breiðamerkurjökull, z którego wypływa najkrótsza rzeka na wyspie (jedynie 1500 metrów długości).







Niedaleko od laguny Jökulsárlón, położona jest Diamentowa Plaża. Znana  jest z olbrzymich, lśniących fragmentów gór lodowych, łudząco przypominających diamenty.




Lodowa laguna Fjallsárlón położona jest około 10 kilometrów od Jökulsárlón. Powstała u czoła lodowca Fjallsjökull, który również jest lodowcem wylotowym gigantycznego Vatnajökull, podlodowcowego wulkanu Öræfajökull.




Kolejną atrakcją tego dnia był Svínafellsjökull. 




 


Krótką przerwę zrobiłyśmy sobie na platformie widokowej, z której mogłyśmy zobaczyć jedyną w swoim rodzaju atrakcję przyrodniczą, która powstała na bazie lawy. Erupcja wulkanu, która miała miejsce w 1783 roku, rozlała lawę na obszarze wielkości Singapuru. W wielu miejscach wyrósł na wierzchu mech.

 

Przed ostatnim wodospadem tego dnia, udałyśmy się do Hjorleifshofdi Yoda Cave. Wejście do jaskini od wewnątrz przypomina kształtem bohatera Gwiezdnych Wojen - Yodę i dlatego też ta jaskinia tak została nazwana.



Ostatnią atrakcją drugiego dnia pobytu na Islandii był wodospad Skógafoss na rzece Skógá. Leży on u podnóża wulkanu Eyjafjallajökull, którego erupcja sparaliżowała ruch lotniczy nad Europą w 2010 roku. 
Wysoki na 60 metrów i szeroki na 25 metrów, podobnie jak Seljalandsfoss i Gljúfrabúi usytuowany jest na dawnym klifie. Można go oglądać z dołu 



albo korzystając ze schodków prowadzących na brzeg klifu, przyjrzeć mu się z góry.




Legenda mówi, że za wodospadem znajduje się jaskinia, w której jeden z pierwszych przybyłych na wyspę wikingów ukrył skrzynię pełną złota. Gdy w końcu ją odnaleziono i próbowano ją wyciągnąć, urwała się rączka… i skarb przepadł w lodowatej wodzie.  W historii tej może być trochę prawdy, gdyż... urwany uchwyt można oglądać w muzeum w Skógar.

Mimo że na Islandii byliśmy zaledwie niecałe 4 dni, nie wiem jak się to stało, ale miałam wrażenie, że przyleciałam wiosną, a żegnałam się z Islandią zimą.




Ostatni dzień upłynął nam na zachwycie Złotym Kręgiem. Złoty Krąg to nazwa popularnej trasy turystycznej  południowo-zachodniej Islandii, obejmującej główne atrakcje tej części wyspy.
Do trzech najważniejszych atrakcji turystycznych Złotego Kręgu zalicza się:
 - dolinę Haukadalur, znaną z aktywności geotermalnej, w szczególności gejzerów Geysir i Strokkur,

- wodospad Gullfoss na rzece Hvítá,

- Park Narodowy Þingvellir, interesujący ze względu na geologię i historyczne znaczenie dla Islandczyków.

Geysir to gejzer położony w dolinie Haukadalur, na stokach wzgórza Laugarfjall. Właśnie od jego nazwy pochodzi miano nadane tego typu źródłom termalnym na całym świecie – gejzer. Słowo Geysir pochodzi od islandzkiego czasownika geysa (tryskać, wybuchać). 
Strokkur (w tłumaczeniu maselniczka) to największy czynny gejzer Islandii. Wybucha co 5-10 minut. Bulgotanie się nasila, a potem na wodzie zaczyna szybko rosnąć duży bąbel. Gejzer wyrzuca słup wody na wysokość około 30 metrów.
Geysir i Strokkur są aktualnie jedynymi aktywnymi (tj. wyrzucającymi regularnie wodę) gejzerami w Europie, przy czym Geysir aktywny jest tylko, gdy stymulowany jest przez trzęsienie ziemi. Geysir uaktywnił się po intensywnym trzęsieniu ziemi, które nastąpiło w XVII wieku. Zaczął wyrzucać wrzącą wodę na wysokość około 70 metrów. W 1910 roku jego aktywność ustała, a po kolejnym trzęsieniu ziemi w 2000 roku ożył ponownie. Wybuchał regularnie do 2005 roku. Zamilkł niespodziewanie i obecnie jest w stanie uśpienia. Wygląda jak duży  turkusowy staw z lekko bulgoczącą wodą.




Na terenie tego samego pola geotermalnego znajdują się także mniejsze źródła geotermalne – Smiður i Litli-Strokkur.

Gullfoss, zwany Złotym Wodospadem to ostatni wodospad jaki podczas tej wyprawy mogłyśmy zobaczyć. Składa się z dwóch kaskad, pierwsza mierzy 11 metrów, druga, położona pod kątem w stosunku do pierwszej, ma wysokość 21 metrów. W każdej sekundzie przepływa przez wodospad 110 metrów sześciennych wody. Czemu nazywany jest złotym? Hipotezy odnośnie genezy tej nazwy są różne. Jedna z nich potwierdza, wspomnianej już powyżej, zamiłowanie Islandczyków do ukrywania złota w wodospadach: ponoć pewien chciwy farmer, gromadzący z zapałem kosztowności, zdał sobie sprawę, że w momencie śmierci będzie musiał się z nimi rozstać. Co gorsza, trafią one w ręce jego spadkobierców i ktoś inny poza nim, będzie mógł się nimi cieszyć! Nie mogąc znieść tej myśli, wrzucił całe swe złoto do wodospadu.





Podsumowując wszystkie opisane tu wodospady znajdują się w południowej części wyspy. Urriðafoss, Seljalandsfoss, Gljúfrafoss, Skógafoss leżą bezpośrednio przy drodze nr 1 pomiędzy Selfoss a Vik. Gullfoss, należący do islandzkiego Złotego Kręgu, znajduje się przy drodze 35.

Zanim poznaliśmy stolicę, udaliśmy się na krótki relaks do Galma Laugin (Secret Lagoon) Jest to najstarszy basen geotermalny na Islandii. Woda w nim ma temperaturę około 40 stopni, co sprawia że szczególnie miło jest się w niej zanurzyć, gdy na zewnątrz wieje chłodem...



Po rozgrzewającej kąpieli udałyśmy się do utworzonego w 1928 roku Parku Narodowego Þingvellir. W 2004 został on wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Na terenie parku stykają się dwie płyty tektoniczne: eurazjatycka i północnoamerykańska, a tym samym przebiega geologiczna granica między Europą a Ameryką. Stąd też obserwuje się tu znaczącą aktywność sejsmiczną i wulkaniczną. To jedyne takie miejsce, w którym przemieścić się można z jednego kontynentu na drugi, przeskakując między krawędziami szczeliny Almannagjá, czyli Wąwozu Wszystkich ludzi.
Þingvellir to inaczej Dolina Zgromadzeń. Możemy więc uznać, że to również najważniejsze historyczne miejsce w kraju. To tu obradował w latach 930-1799 islandzki parlament Althing, który jest najstarszym nowożytnym parlamentem świata.
W tym samym miejscu 17 czerwca 1944 roku ogłoszono też pełną niepodległość Republiki Islandii, a 55 lat później świętowano tysiąclecie chrztu tego kraju.

Na terenie Parku Narodowego znajduje się zbiornik wodny Drekkingarhylur - Basen do topienia - w którym topiono zawinięte w worki kobiety, które oskarżano o zdrady, kazirodztwo lub zabójstwo dziecka  





Bazaltowe formacje skalne w Parku Narodowym Þingvellir tworzą  22-metrowy wodospad Öxarárfoss. Co ciekawe, został on stworzony przez człowieka. Według geologów i historyków bieg rzeki Öxará został zmieniony, aby doprowadzić wodę do wąwozu Almannagjá, gdzie wówczas znajdował się islandzki parlament.



Ostatnie godziny prze odlotem do Polski spędziłyśmy w Reykjaviku.  To położona najdalej na północy stolica. Reykjavik otrzymał prawa miejskie pod koniec XVIII wieku, ale pierwszy osadnik, wiking Ingolf Arnarson, przybył tutaj już w 874 roku. W centrum znajduje się charakterystyczny ratusz - postmodernistyczna budowla z betonu i szkła. Z daleka widać najwyższą budowlę w mieście i drugą co do wielkości budowlę na Islandii - katedrę Hallgrimskirkja. Jej rozmiar uwydatnia niska zabudowa stolicy. 



Kształtem świątynia przypomina wyprostowaną, patrzącą w górę fokę. podchodząc coraz bliżej, dostrzega się elementy jej bryły - imitacje słupów bazaltowych, tak charakterystycznych dla krajobrazu Islandii.


Magmę zastygłą w formie ciosu słupowego można spotkać na Islandii w wielu miejscach. Ten element islandzkiej przyrody kilkakrotnie inspirował islandzkiego architekta państwowego Guðjóna Samúelssona. 


Charakterystyczna dla stolicy Islandii jest także masywna stalowa rzeźba łodzi Sun Voyager, wykonana przez Jóna Gunnara Árnasona w 1990 roku.



Wbrew temu co może sugerować nazwa oznaczająca zatokę dymów - Zatokę Faxa - powietrze w stolicy jest bardzo czyste, dymy zaś odnoszą się do oparów z gorących źródeł.




Podczas pobytu na Islandii byłyśmy skupione głównie na wodospadach (z charakterystyczną końcówką w nazwie -foss 😏), lagunach (-sárlón), lodowcach (-jökull) i gejzerach. Wulkany widziałyśmy tylko z daleka, mimo że na całej, niewielkiej wyspie jest prawie 30 czynnych wulkanów. Mówi się, że jeśli obudzą się najgroźniejsze z nich: Laki lub Hekla, Islandia może zostać odcięta na długie miesiące od reszty świata. Tym bardziej się cieszę, ze udało mi się już spełnić marzenie zobaczenia Islandii...