FRANCJA: Alzacja - Colmar

Colmar - jak dla mnie - zaczarowane miejsce. Miejsce, do którego mogłabym wrócić przynajmniej jeszcze kilka razy. Po prostu jestem oczarowana każdym metrem kwadratowym tego miasta.



Zapewne atmosfera przedświąteczna dodaje uroku, ale wierzę, że wiosną i latem też musi tu być pięknie. Pewnie wszystkie okna ozdobione są tu na styl alzacki kaskadami kwiatów.

Colmar było pierwsze na mojej liście bożonarodzeniowych jarmarków w 2019 roku.
Tu też mieliśmy zarezerwowany nocleg. Miasto widzieliśmy wieczorem i wczesnym przedpołudniem, tuż przed wyjazdem do Kayserberga i Riquewihru

Zabytkowe kamieniczki centrum Colmar jawią się jak bajkowe dekoracje z dziecięcej powieści.





Średniowieczna, kunsztownie odrestaurowana zabudowa miasta układa się w doskonały porządek ulic, placów i tajemniczych zaułków, a co ważne dookoła są tylko piesi, bo większa część starówki wyłączona została z ruchu samochodowego. 
Jednym z najbardziej malowniczych miejsc Colmar jest Mała Wenecja (La Petite Venice), położona na rzeką Lauch.






Le Petite Venice trochę może przypominać prawdziwą Wenecję z powodu ciekawego układu domów po obu stronach rzeki, ale kamieniczki Colmar zdecydowanie się różnią od tych weneckich.


W pobliżu Małej Wenecji jest Ancienne Douane (zwany też Koïfhus). Jest to gotycko-renesansowy budynek pochodzący z 1480 roku. W 1930 roku został uznany przez Francuskie Ministerstwo Kultury jako zabytek. Jest to bowiem najstarszy publiczny budynek w Colmar. Był on administracyjną i gospodarczą siedzibą miasta. W tym miejscu pojawiła się również główna rzeźnia miasta oraz produkcja łoju i świec. Jest to również miejsce narodzin generała Jeana Rappa. Obecnie w budynku znajduje się restauracja oraz wystawy czasowe i targi.



Na placu przed Koïfhus stoi fontanna z posągiem Lazarusa Schwendiego (Łazarza ze Schwendi), dyplomaty i generała Karola V i Maksymiliana II.


Lazarus Schwendi macha nam winoroślą, na pamiątkę tego, że przywiózł on tę roślinę ze swoich wojennych kampanii na Węgrzech. Odmiana winorośli została nazwana Tokay, co stanowi podstawę najsłynniejszych win Alzacji. Od 2007 roku nie można już nazywać tego wina Tokaj, gdyż nazwa została zastrzeżona dla węgierskich win. Obecnie francuskie wino nosi nazwę Pinot gris, ale jego smak jest dokładnie taki sam, jak smak Tokaja.

Trudno sobie wyobrazić, że rzeźnicy i garbarze bez skrupułów zanieczyszczali tutejsze kanały, wrzucając swoje śmieci.


Warto też odszukać najstarszy dom w Colmar. Maison Pfister został zbudowany w 1537 roku dla kapelusznika z Besancon.  Dom Pfistera jest pierwszym przykładem architektury renesansowej w mieście. Ściany  z piaskowca pokryte są freskami inspirowanymi Biblią. Drewniany wykusz narożny ozdobiony został medalionami z podobiznami cesarzy Świętego Cesarstwa Rzymskiego.
Nazwa Dom Pfistera pochodzi z XVIII wieku, kiedy właścicielem domu został François Joseph Pfister.


Chodząc ulicami Colmar prawie na każdym kroku widzimy nawiązanie do Statuy Wolności. 


Statua Wolności była prezentem od Francji dla Stanów Zjednoczonych z okazji stulecia amerykańskiej Deklaracji Niepodległości. Stoi na Liberty Island od 1886 roku i symbolizuje przyjaźń między dwoma narodami. Ten posąg, najsłynniejszy pomnik w Stanach Zjednoczonych, jest dziełem Augusta Bartholdiego, który urodził się i mieszkał w Colmar.


Od 1922 roku w jego domu znajduje się muzeum poświęcone jego twórczości.






Kolejnym etapem naszego spaceru był Plac Katedralny - Place de la Cathedrale. Znajduje się na nim  Église Saint-Martin, który zbudowany został na przełomie XIII i XIV wieku. 




Za dnia można podziwiać w nim dach z kolorowych dachówek oraz ściany w kolorach ochry.


Kościół pw. Świętego Marcina to nie jedyny kościół w mieście. Niedaleko Placu Katedralnego znajduje się Kościół Dominikanów. Dominikanie przybyli do miasta w 1278 roku. Zostali tymczasowo wypędzeni z Colmar w 1330 roku. W połowie XV wieku pożar zniszczył dach i krużganek, w wyniku czego, trzeba było przeprowadzić prace rekonstrukcyjne. Przez większą część XIX wieku przeznaczono go na cele świeckie, zanim znów stał się miejscem kultu w 1898 roku.
Warsztat Martina Schongauera wyprodukował ołtarz dominikański, teraz wystawiony w Muzeum Unterlinden. W tym muzeum jest też inny słynny poliptyk z 1516 roku artystów Niklausa z Haguenau (dla rzeźbionej części) i Grünewalda (dla malowanych paneli). Stworzyli ten słynny ołtarz skrzydłowy dla Zakonu szpitalnego św. Antoniego w Isenheim, wiosce położonej na południe od Colmar. Dzieło zdobił ołtarz główny kaplicy szpitala klasztornego aż do rewolucji francuskiej.
Ołtarz przedstawia Ukrzyżowanie. Jan Chrzciciel, z książką w lewej ręce, palcem prawej ręki wskazuje postać umierającego na krzyżu Chrystusa. Rozwarte siłą gwoździ długie palce przypominają szpony,  rozciętego boku spływa krew, a całe ciało pokrywają ropiejące rany. U stóp krzyża klęczy Marta Magdalena z naczyniem z pachnidłami, obok Marta osuwa się w ramiona św. Jana Ewangelisty. 
Będąc w Colmar trzeba zobaczyć to muzeum umieszczone w starym klasztorze. Są tam rzeźby, statuetki, witraże.

A co dobrego możemy skosztować? W Colmar polecana jest szczególnie tarta – jeden ze sztandarowych specjałów alzackiej kuchni. Przyrządza się ją tu na różne sposoby: z serami lub z wędlinami, traktując ją zarówno jako przystawkę, jak i szybkie danie główne. Najpopularniejsza jest w tym regionie tarte flambée na cieniutkim cieście zapieczonym z kwaśną, gęstą śmietaną, boczkiem i przypieczoną cebulą.
Inną, typową dla Alzacji potrawą jest choucroute. Jest to gotowana, kiszona k
apusta z przyprawami, ułożona w kopczyk, na którym kładzie się mięso, kiełbasę czy boczek.


Mała Wenecja (La Petite Venice) - Ancienne Douane (Koïfhus) / Schwen di Fountain 
- Maison Pfister - Musée Bartholdi - St Martin's Church - Dominican Church

FRANCJA: Prowansja - Lacoste


Lacoste - nazwa miejscowości oznacza wybrzeże, a miasteczko ma powiązania z rodziną osławionego markiza de Sade.


Do wioski prowadzą dwie średniowieczne bramy, a jak przystało na Prowansję, uliczki są wyłożone kamieniami i strome. 




Z historycznej zabudowy z XII wieku zostały mury i XVII-wieczna wieża, ale najstarszy dom (Maison Forte) pochodzi z IX wieku.


Najważniejszą lokalną atrakcją Lacoste są ruiny zamku (Chateau de Lacoste).



Jednym z jego wcześniejszych właścicieli była bardzo kontrowersyjna postać: Donatien-Alphonse-François de Sade, znany jako markiz de Sade. Przebywał on w zamku Lacoste w drugiej połowie XVIII wieku i zasłynął m.in. organizowaniem orgii seksualnych, a także brutalnym traktowaniem zaproszonych kobiet oraz pracujących w zamku pokojówek. Jego burzliwe życie sprawiło, że od nazwiska Sade powstał wyraz sadyzm.



Początki zamku sięgają XI wieku, ale w kolejnych wiekach był on w znacznym stopniu modyfikowany i  służył także jako twierdza.
Przez wiele lat zamek był własnością rodziny Simiane. Według najbardziej prawdopodobnej hipotezy w 1716 roku Isabelle Simiane zapisała zamek swojemu kuzynowi Gaspardowi François de Sade, władcy Saumane i Mazan.  Markiz prowadził rozpustne i rozwiązłe życie w Paryżu i aby uniknąć skandali i zostać zapomnianym w stolicy kilkukrotnie odbywał podróże do Lacoste.
Markiz de Sade przebywał w zamku kilkukrotnie w latach 1769-1772, kiedy chronił się pomiędzy kolejnymi skandalami w Arcueil i Marsylii. Po ucieczce do Włoch schronił się w La Coste (taka nazwa obowiązywała do XIX wieku) aż do czasu uwięzienia w Château de Vincennes w 1777 roku.
Podczas rewolucji francuskiej zamek został zniszczony. Materiały budowlane zostały rozgrabione i sprzedane.
W 1952 roku właścicielem zamku został André Bouer, nauczyciel akademicki, który przez 30 lat odbudowywał zrujnowane mury i sklepienia. W XX wieku wioska została odkryta przez artystów: surrealistów André Bretona, Maxa Ernsta i Mana Ray’a oraz poetę René Char, który mieszkał niedaleko w Isle sur la Sorgue. Słynna Savannah College of Art and Design z siedzibą w stanie Georgia w USA z inicjatywy amerykańskiego malarza Bernarda Pfiema przeniosła w 1970 roku do wioski swoją działalność mając każdego roku 70 nowych uczniów. W ciągu roku zajmowany jest przez studentów Savannah College of Art and Design, od czerwca do września dostępny dla zwiedzających.

Markiz de Sade opisał zamek w dwóch swoich dziełach – La Marquise de Ganges i 120 dni Sodomy – pod nazwą Château de Silling.



W 2001 roku zamek Lacoste stał się własnością Pierre’a Cardin’a, który zrobił z niego swoją drugą rezydencję i kontynuował jego odbudowę. Jego pojawienie się we wiosce wzbudziło kontrowersje wśród mieszkańców, ponieważ Pierre Cardin oprócz zamku kupił również około czterdziestu domów (co stanowi prawie jedną trzecią starej wioski). Ku wielkiemu niezadowoleniu części mieszkańców, wioska została przekształcona w atelier, zamknięto sklepy, ze stałych mieszkańców historycznej części wioski, pozostało około dziesięciu. Pierre Cardin z Lacoste stworzył swoją markę i zamierza z wioski zrobić Saint-Tropez Kultury.


Zamek składa się z dużego dziedzińca, teatru na otwartym powietrzu na 1000 miejsc i sali o powierzchni 1600 metrów kwadratowych.
Dziedziniec zamkowy i przylegające do niego kamieniołomy są co roku miejscem, w którym odbywa się Festiwal Muzyki i Teatru (Festival de Lacoste).





Po drugiej stronie wioski znajduje się kościół Eglise Saint-Trophime.


Zwieńczeniem spaceru po Lacoste może być kawa w Cafe de France, której taras pojawił się w filmie Dobry rok z Russellem Crowe, nakręconego na na podstawie powieści Petera Mayle'a.


Chateau de Lacoste - Eglise Saint-Trophime - Cafe do France

RUMUNIA: Săpânța

Listopad to okres nawiedzania cmentarzy. W sposób szczególny pamiętamy o naszych bliskich, których już nie ma wśród nas. W tym roku (2020) znaleźliśmy się w sytuacji, w której niestety wizyty były zwłaszcza przez pierwsze dni miesiąca ograniczone, a wręcz wstrzymane. Postanowiłam Was zatem zabrać na jeden z najbardziej wyjątkowych cmentarzy Europy. Nie będzie to jednak cmentarz Père-Lachaise w Paryżu, Cmentarz na Rossie w Wilnie  czy Łyczakowski we Lwowie. Będzie to cmentarz w Săpâncie. Pochowano na nim zwykłych ludzi, którzy w małej rumuńskiej wsi przeżyli swoje proste życie. Co więc jest w tym cmentarzu wyjątkowego? 

W 1935 roku nikomu nieznany, 27-letni miejscowy rzeźbiarz Stan Ioan Pătraş stworzył - być może nieświadomie - dzisiejsze dzieło sztuki. Wyrzeźbił w drewnie pierwszy nagrobek, który znalazł się potem na cmentarzu. Dotyczył on tragicznej śmierci Gherghe Zapcy, który utonął w pobliskiej rzece Cisie. Nagrobek łamał wszelkie dotychczasowe zasady i zwyczaje: był kolorowy, a zamiast suchych informacji (imię, data urodzenia, data śmierci) rzeźbiarz umieścił na nim humorystyczny wierszyk i płaskorzeźbę przedstawiającą moment śmierci. Artysta nie dość, że nie wywołał skandalu wśród mieszkańców, to wręcz przeciwnie, byli oni takim pomysłem przedstawiania zmarłego zachwyceni. Od tej pory każdy chciał chować bliskich z wesołym nagrobkiem. W 1977 roku - zanim zmarł sam artysta - cmentarz był już pełen kolorowych pomników, a wprowadzony ponad 40 lat wcześniej zwyczaj utrwalił się tak mocno, że po śmierci Patraşa zastąpił go jego uczeń – Dumitru Pop.

Na cmentarz wchodzi się przez kolorową bramę. Od wejścia uderza widok rzędów drewnianych kolorowych dębowych nagrobków. Wyraźnie dominuje kolor niebieski, którego charakterystyczny odcień doczekał się nawet swojej nazwy albastru din Săpânţa, czyli błękit Săpânţy. Jest on symbolem nieba, czystości i pozaziemskiego życia. Kolor ten jest tylko tłem, bo krzyże są bajecznie kolorowe, a zdobiące je motywy roślinne, kwiaty czy zwierzęta, pomalowane są na intensywne kolory. Każdy kolor ma swoje znaczenie:
        - zielony - życie, las, narodziny
        - żółty - płodność, słońce, młodość
        - czerwony - pasja, namiętność, dojrzałość
        - czarny - starość i śmierć.


Cmentarz w Săpâncie, zwany Wesołym, jest kroniką lokalnego społeczeństwa. Na nagrobkach znajdziemy nie tylko podobiznę zmarłego. Sceny pokazują pasje nieboszczyka i obrazują to, jakie życie prowadził. I tak można znaleźć nauczycieli, gospodynie domowe, górników, pasterzy, milicjantów, traktorzystów, rzeźników, weterynarzy, aptekarzy, tancerzy, młynarzy, tkaczki, prządki przy kołowrotkach, kucharki w tradycyjnych strojach piekących ciasta...
Niektóre wyryte w drewnie płaskorzeźby mówią nam, w jaki sposób osoba zginęła. Mamy więc nagrobek miejscowego pijaka, którego z baru wyciąga za fraki śmierć,  potrącone przez samochód dziecko czy wojskowego z odciętą głową. Widzimy też rolnika, który wbrew tradycji pracował w polu 20 lipca, w dzień św. Eliasza. A jak głosi obyczaj, kto nie posłucha, narazi się na gniew Eliasza. Tak też stało się w tym przypadku, nieposłuszny rolnik zginął porażony piorunem. 

Wszystko to jest wykonane w typowym ludowym stylu, lekko karykaturalne, proste i nieproporcjonalne, ale bajecznie kolorowe.


Każdy taki obrazek z życia zmarłego uzupełniony jest wierszykiem, nawiązującym do jego codzienności:

    Tutaj ja spoczywam, Pop Toader się nazywam
    Na klarnecie ja grałem i palinkę popijałem, o tym ja tylko myślałem, gdy po tej ziemi stąpałem
    Miałem też swoje smutki, żywot mej żony był krótki, Ludziom wesoło śpiewałem, sam sobie w kącie płakałem


    Byłem policjantem Tu i w Braszowie Ion Stan się nazywam
    Teraz Was pozdrawiam i salutuję, bo już się więcej nie zobaczymy
    Świat opuściłem w 68. roku życia.


    Dmimitr Puiului mnie nazywano
    U cioci mej wesoło minęło me dzieciństwo
    Ona swych dzieci nie miała i mnie wychowała, mnie wyuczyła i ożeniła
    Szkołę o profilu komercyjnym ukończyłem
    Nauczyłem się, jak nalewać ludziom do pucharów, temu, co pijany był, więcej nie nalewałem
    Tego, co znał swój umiar, chętnie częstowałem.

    Pod tym ciężkim krzyżem leżą zwłoki mojej teściowej
    Postaraj się jej nie zbudzić bo skróci mnie o głowę


Dziś podobno sam Dumitru Pop decyduje jak będzie wyglądał nagrobek, a także, jaka inskrypcja znajdzie się na pomniku. By dowiedzieć się czegoś więcej o zmarłym, udaje się na stypę, na której tradycyjnie  wspomina się anegdoty z udziałem zmarłej osoby. Ponadto Pop chodzi po miasteczku i wypytuje o zmarłego, szukając najbardziej charakterystycznych cech, którymi można daną osobę opisać. I choć czasem wbija im pośmiertne szpile, to jeszcze nie zdarzyło się, by jakakolwiek rodzina wnosiła reklamację, bo zawsze opisuje i odmalowuje prawdziwy obraz zmarłego.


Twórca cmentarza Ioan Stan Patras pochowany został również na tym cmentarzu i jeszcze przed swoją śmiercią wyrył na swoim nagrobku epitafium: Chyba niczego złego w życiu nie zrobiłem, malowałem, kochałem i troszeczkę piłem.


Rumuni nie obchodzą tradycyjnego święta zmarłych, ale świętują pamięć o bliskim w jednym wybranym dniu roku. Jest to dzień związany z jego urodzinami lub innym ważnym wydarzeniem. Rodzina zabierając z domu kutię i wino, zbiera się w cerkwi na nabożeństwie.  Po mszy wędruje prosto na grób zmarłego, a tam dzieli się z żywymi i umarłymi przyniesionym jedzeniem. 


Zaraz przy cmentarzu znajduje się murowana cerkiew z 1886 roku.

 

Gdyby nie cmentarz, to prawdopodobnie Săpânţa niczym szczególnym by się nie wyróżniała. Odkrył ją w 1955 roku francuski podróżnik, który zresztą po raz pierwszy użył nazwy Wesoły Cmentarz (rum. Cimitirul Vesel). Od tamtego czasu wioskę z roku na rok odwiedzają coraz większe tłumy turystów. Obecnie z prawie 1000 nagrobkami Wesoły Cmentarz jest jedną z najpopularniejszych atrakcji turystycznych Rumunii. W 1999 roku został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. 



GRECJA - Meteory



Zwiedzanie Grecji w 2015 roku rozpoczęłam od Meteorów, potężnego centrum klasztornego wschodniego kościoła ortodoksyjnego.
Grecka nazwa Meteora (Metéoros) oznacza dosłownie wzniesiony w górę, będący wysoko w powietrzu. Została ona stworzona w XIV wieku przez świętego Atanazego, który tym mianem nazwał założony przez siebie klasztor Megalo Meteoron. Nazwa zatem dokładnie oddaje obraz, który malował się przede mną: z ziemi wyrastające słupy nawet na 550 metrów wysokości, masywy i maczugi skalne o fantastycznych kształtach.


Niegdyś to miejsce określono Skalnym Lasem lub Skalnym Miastem.



Skały razem z bizantyjskimi monastyrami umieszczonymi na szczycie uważane są za jeden z cudów świata.


Pierwsze wspólnoty religijne powstawały tu już w X wieku. Pustelnicy mieszkali w jaskiniach, których nie brakuje w pobliskich skałach. Pierwszy monastyr założono w 1336 roku. Początkowo wszelkie materiały potrzebne do budowy i życia mnichów wciągane były na linach i za pomocą systemu koła linowego. Pierwszy prawdziwy klasztor Megalou Meteorou, zwany też Wielkim Meteorem, założony został - jak już wspominałam - przez mnicha Atanazego, który dotarł w te okolice wypłoszony z półwyspu Athos przez tureckie najazdy. W jaki sposób mnich dotarł na szczyt? Legenda głosi, że wzleciał tam na skrzydłach orła.
Przez kilkaset lat klasztory te pozostawały niedostępne dla intruzów. Żeby się dostać na górę trzeba było wjechać w sieci wciąganej wielkim kołowrotem przez pozostających na szczycie mnichów.
Znana jest anegdota o jednym z przeorów. Kiedy pod koniec XIX wieku odwiedzający klasztory angielski podróżnik, po wizycie na górze, zapytał: A jak często zmieniacie linę? otrzymał bardzo logiczną odpowiedź: Jak się zerwie!  



Wiek XVI był okresem największej świetności klasztorów. Na skałach stały wówczas aż 24 klasztory. Niezwykłe budowle miały zapewnić bezpieczeństwo mnichom w okresie inwazji serbskiej na państwo bizantyjskie. W XVII wieku zaczęły one jednak podupadać.

Najstarszy i najwspanialszy monastyr Meteorów, Wielki Meteoron, a właściwie klasztor Przemienienia Pańskiego stoi na szczycie Szerokiej Skały, która od podnóża skały liczy 250 metrów.

Z 24 klasztorów, które istniały dawniej w tym miejscu, dzisiaj zamieszkałych jest tylko sześć. Cztery udostępnione są tylko dla turystów. W dwóch kwitnie nadal życie zakonne. Są to cztery klasztory męskie i dwa żeńskie:
  • Ajos Nikolaos (Świętego Mikołaja Odpoczywającego),
  • Ajos Stefanos (Świętego Stefana Męczennika),
  • Ajias Triados (Świętej Trójcy),
  • Megalo Meteoro (Wielki Meteor, Metamorfozy,  Przemienienia Pańskiego), - najstarszy
  • Roussanou (Rusanu, Świętej Barbary),
  • Warlaam (Warłama).
W planach mieliśmy zwiedzić dwa: jeden żeński Roussanou i jeden męski Warlaam.

Nazwa Klasztoru Roussanou pochodzi od pierwszego mieszkańca, który prawdopodobnie nazywał się Rusanos. Został założony w 1380 roku przez mnichów: Nikodema i Benedykta. Ściany zostały ozdobione cudownymi freskami. Znajdują się tam też wota - obrazy, naczynia liturgiczne, krzyże, szaty mnichów i relikwie świętych. Prawie do końca XIX wieku pielgrzymi wchodzili po drabinie zawieszonej w powietrzu, a później wybudowano w tym miejscu dwa drewniane mosty, które zapewniają wygodniejsze wejście.
Jego ściany wyrastają z samej krawędzi skalnej, przez co uznawany jest za najciekawiej położony monastyr.
Początki klasztoru są nieznane, według niepotwierdzonych historycznie danych pierwsze budynki powstały w 1288 roku. Pewne jest natomiast, że w 1529 roku dwaj bracia zakonni, Josafat i Maksym, pochodzący z Janiny, zastali ruiny klasztoru i zbudowali na nich nowe budynki: katholikon i cele. W XVI wieku w monastyrze działała pracownia przepisywania manuskryptów. W 1757 roku klasztor stał się schronieniem dla Greków uciekających przed Turkami, a w roku 1897, dla prześladowanych po wojnie grecko-tureckiej. Podczas II wojny światowej monastyr został obrabowany. Ponowne otwarcie klasztoru nastąpiło w 1971 roku. W latach 80. XX wieku przeprowadzono gruntowny remont i rekonstrukcję obiektu, a w 1988 roku klasztor został przekazany zakonnicom.

Zabudowania klasztorne zajmują trzy poziomy: katholikon (tak nazywany jest główny kościół prawosławnego kościoła) jest na środkowym, cele, pokoje gościnne, pokój przyjęć na wyższym, natomiast na niższym poziomie znajdują się pracownie i pomieszczenia gospodarcze. Główny kościół pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego (Metamorfosis) został wybudowany w roku 1530 i ozdobiony freskami w 1560 roku. Kościół znany jest z wyjątkowo ponurych fresków z 1560 roku. Przedstawiają one sceny męczeństwa i Sądu Ostatecznego, pełne ściętych głów i poćwiartowanych ciał. 
Kaplicę klasztoru wybudowano w 1530 lub 1545 roku na planie kwadratu na fundamencie wcześniejszej świątyni.  Klasztor czasem mylnie określany jest pod wezwaniem św. Barbary, ze względu na szczególnie uroczyście obchodzone jej święto 4 grudnia. Wokół katholikonu umieszczone są cele mniszek, zaś na wyższej kondygnacji pokoje gościnne i pomieszczenia gospodarcze.
W tym klasztorze znajdowało się niegdyś słynne skryptorium, w którym mnisi przepisywali i iluminowali księgi religijne. Cenne manuskrypty upiększane były inicjałami na złotym tle, motywami roślinnymi i innymi ozdobami.


Przed wejściem do kościołów klasztornych wiszą duże drewniane deski z młoteczkami, zwane symantro lub talando. Służą one mnichom jako kołatki, którymi nawołują na liturgię lub wspólną modlitwę. Geneza tych kołatek tkwi w Starym Testamencie: przed potopem Noe stukał w kawałki drewna, aby zwierzęta odnalazły jego arkę, mogły wejść na nią i uratować się przed zagładą.

Drugi klasztor, do którego się udałam to klasztor założony przez Wartłama. Pustelnik ten wybudował  w 1350 roku na szczycie skały trzy kościoły, zbiornik na wodę oraz celę dla siebie. Po jego śmierci zabudowania zostały opuszczone i popadły w ruinę na prawie 200 lat. W 1517 roku dwóch bogatych księży-zakonników, Teofanis i Nektarios Apsarades z Joaniny, założyło nowy klasztor. Według legendy przybyli oni na potworze, który mieszkał w jaskini. Bracia odnowili kościół wzniesiony przez Warłama, zbudowali wieżę i katholikon poświęcony Wszystkim Świętym. Korzystając z lin, bloczków i koszy, przez 22 lata gromadzili wszystkie materiały budowlane na szczycie skały, a monaster zbudowali przez 20 dni. Po ukończeniu pracy, budowniczych pobłogosławił mnich Teofanis. Wrócił do swojej celi i zaraz zmarł.
Zakonnicy zbudowali piękną cerkiew. Ma ona dwie kopuły: nad nawą i narteksem. We wnętrzu wzrok przyciąga bogato rzeźbiony drewniany ikonostas, trony biskupa i opata, relikwiarz i pulpit. Wszystkie te przedmioty są ozdobione masą perłową i kością słoniową. Cerkiew została mistrzowsko ozdobiona malowidłami w oparciu o szkołę kreteńską. Mistrzem tego arcydzieła był Franco Catellano z Teb, a ukończył je w 1566 roku. Talent artysty ukazuje się w przedstawieniu Zaśnięcia Matki Bożej, w którym autor łączy ziemski smutek z niebiańskim przemienieniem. Ikony zdobiące katholikon wykonali Jerzy i Franciszek Dikotaris.
Na północ od katholikonu znajduje się kaplica poświęcona trzem wielkim biskupom: Bazylemu Wielkiemu, Grzegorzowi Teologowi i Janowi Chryzostomowi. Kaplica ta została zbudowana przez Warłama około 1350 roku i została odrestaurowana w 1520 i 1627 roku oraz ozdobiona freskami w 1637 roku.


W wieży znajduje się stara winda kotwiczna i kosz linowy z 1536 roku, który służył do transportu i zaopatrzenia mnichów mieszkających w klasztorze. Był on używany jeszcze w latach 1961-63, kiedy to remontowano refektarz i zmieniano go w muzeum. Dziś wyciąga się nim tylko zapasy, ale dawniej służył mnichom za windę.  Jest to jedyny monaster z zachowanym zabytkowym i wciąż wykorzystywanym kołowrotem. 






Klasztory w Meteorach ze względu na swą wyjątkowość zostały objęte szczególną ochroną i opieką – w 1988 roku  wpisano je na listę światowego dziedzictwa UNESCO.


W 1948 roku zniesiono abaton, czyli zakaz wstępu kobietom na teren Meteorów. Dziś mają wstęp wszyscy: kobiety, mężczyźni, pątnicy i turyści. Ponieważ każdy klasztor ma inne godziny otwarcia i inne wolne dni, chcąc odwiedzić wszystkie w ciągu jednego dnia najlepiej wybrać sobotę lub niedzielę.

Z klasztorami w Meteorach związane są przeróżne ciekawostki. Drugi album zespołu muzycznego Linkin Park – Meteora zawdzięcza swoją nazwę właśnie Meteorom i zachwytowi, w jaki wprawiło muzyków zespołu obejrzenie zdjęć z klasztorów w Meteorach. Na terenie klasztorów powstał film Sky Riders w reżyserii Douglasa Hickoxa, a także jeden z filmów z serii przygód agenta Jamesa Bonda – Tylko dla twoich oczu.



Kalambaka - Meteora: 
Klasztor Ajos Nikolaos (Świętego Mikołaja Odpoczywającego), Klasztor Ajos Stefanos (Świętego Stefana Męczennika), Monastyr Ajias Triados (Świętej Trójcy), Megalo Meteoro (Wielki Meteor, Metamorfozy, Przemienienia Pańskiego), Monastyr Rusanu (Rusanu, Świętej Barbary), Klasztor Warlaam (Warłama)