HOLANDIA - Amsterdam



Mój rekord wyjazdowy: trzy kraje w cztery dni: Niemcy, Belgia i Holandia. Tym razem post dotyczy stolicy Niderlandów. W Amsterdamie zatrzymałam się na chwilę dawno temu, kiedy razem z koleżanką Magdą jechałam do Francji. Niestety niewiele z tego pobytu pamiętam, więc bardzo ucieszyłam się, że mieszkający w Niemczech brat Rafała, zaproponował nam jednodniowy wyjazd do stolicy Holandii. Zobaczyliśmy niedużo: tyle, ile można zobaczyć w ciągu pół dnia i krótko po zdjęciu gipsu z nogi. Było to pierwsze i zapewne ostatnie miasto, zwiedzane na „leniucha”, czyli wygodnie i głównie z perspektywy wody. Tym razem skorzystaliśmy z turystycznego statku Hop on - Hop off (Boat), a popołudniu udało nam się zaliczyć również turystyczną trasę autobusową.



Samochód zaparkowaliśmy po zewnętrznej stronie miasta. Stamtąd promem dostaliśmy się do dworca kolejowego i udaliśmy się nad przystań.

Rowery, kanały, mosty to niewątpliwe symbole Amsterdamu.
Nie wiem, ile jest tu rowerów, ale podobno więcej niż mieszkańców.  Wiem jednak, że jest tu 1200 mostów i 160 kanałów, czyli więcej niż w Wenecji...





Miasto zbudowane jest w oparciu o otaczające kanały. Najbliższy centrum, a więc najmniejszy okręg wody to Singel. Jest to dawna fosa wokół nieistniejących już murów miejskich. Najważniejsze kanały powstały w początkach XVII wieku, kiedy zaczęto rozbudowywać miasto. Kanały zostały spięte w system zwany Grachtengordel, na który złożyły się trzy główne cieki: Cesarza (Keizersgracht), Panów (Herengracht)  i Książęcy (Prinsengracht). Oplatają one stare miasto, zaś od nich odchodzą kolejne, mniejsze kanały. Niektóre kanały w XIX wieku zasypano dla potrzeb stworzenia dróg, a woda pozostała tylko w ich nazwie (jak Rozengracht).
Grachtengordel trafił na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a za sprawą kanałów Amsterdam zyskał miano Wenecji Północy.






Klimat Amsterdamu tworzą kamienice, które są wąskie ze względu na podatki naliczane według szerokości budynku.









Są one też charakterystycznie pochylone do przodu, co ułatwia po pierwsze odprowadzanie wody z dachów, a po drugie... transportowanie np. mebli do mieszkań.





Pierwszym obiektem, który zwiedziliśmy było Gassan Diamonds.





Historia diamentów to ważna część historii Holandii, a Amsterdam był niemal przez 400 lat najważniejszym obok Antwerpii centrum obróbki diamentów na świecie.








Na końcowy efekt pięknego brylantu składa się wiele etapów obróbki diamentu, a każdy etap ma swoją specjalizację zawodową. Nad diamentami pracują przecinacze oraz fachowcy od piłowania i szlifowania.
Szlif rozetowy przypomina formą rozwiniętą różę i ma kilka odmian: róża trójścienna, sześciościenna, rozeta amsterdamska lub antwerpijska. Szlif taflowy charakteryzuje się dużą powierzchnią czołową, którą otacza seria prostokątnych faset przypominających stopnie schodów (tzw. szlif trapowy lub schodkowy).
Szlif brylantowy jest najbardziej znaną, klasyczną formą diamentu o okrągłej formie gdzie górna, widoczna część kamienia nazywana jest koroną i liczy minimalnie 32 fasety, zaś część dolna, zwana pawilonem liczy co najmniej 24 fasety.
Poza formą okrągłą istnieje jeszcze wiele form fantazyjnych jak: owal, markiza, łezka (gruszka), serce, latawiec i inne w tym także szlif szmaragdowy.
O rynkowej wartości diamentu decydują cztery czynniki: jakość szlifu, czystość, masa i kolor (w języku angielskim mówi się o czterech „C”: cut, clarity, carat, colour). Wartość kamienia poświadczana jest certyfikatem.


Wróciliśmy na przystanek i znów popłynęliśmy kanałami. Podczas rejsu przyglądaliśmy się  pływającym domom, których jest ich tutaj podobno aż 2500!






Po drodze minęliśmy Rijksmuseum.








Płynąc naszym statkiem  widzieliśmy z daleka wieżę kościoła Westerkerk. Można schodami wspiąć się na nią, by zobaczyć panoramę Amsterdamu.

W kościele pochowany został Rembrandt. Niestety dokładna lokalizacja jego grobu nie jest znana.




Nasz rejs zakończyliśmy na przystanku obok domu Anny Frank.
Anna Frank urodziła się w żydowskiej rodzinie w 1929 roku we Frankfurcie nad Menem. Kiedy w 1933 roku Hitler doszedł do władzy i w Niemczech rozpoczęły się prześladowania żydów, ojciec Anny, Otto Frank, uciekł z rodziną do Amsterdamu. Budynek przy ulicy Prinsengracht 263 był zarówno domem rodzinnym państwa Frank, jak i siedzibą firmy prowadzonej przez Otta.
Kiedy w maju 1940 roku Niemcy zajęli Holandię, żydzi nie mogli czuć się bezpiecznie. Na początku lipca 1942 oku Otto podjął decyzję, by cała rodzina ukryła się. Otto, jego żona Edith oraz dwie córki, Margot i Anne, przeprowadzili się na tył kamienicy, w której dotychczas mieszkali. Dwie żydowskie rodziny każdego dnia drżały o swe życie i marzyły o tym, by nie odkryto ich kryjówki. Skazani na pomoc kilkorga zaufanych przyjaciół z zewnątrz i niepewni swego losu musieli się przyzwyczaić do spartańskich warunków życia, wiecznego strachu i do samych siebie. O atmosferze życia w nieustannej niepewności możemy wiedzieć wiele, gdyż właśnie Anna Frank, prowadziła dziennik. Niewielki notes był prezentem, jaki dziewczynka dostała od rodziców na trzynaste urodziny. Dziś ten niepozorny notesik jest jednym z najbardziej znanych świadectw Holocaustu.
Kiedy wojna zbliżała się do końca i ośmioro żydów z niecierpliwością czekało na koniec okupacji i moment, w którym znów będą mogli wyjść na świeże powietrze, ktoś poinformował Niemców o kryjówce. Spekulacje na temat tego, kto, dlaczego i za ile sprzedał tę informację trwają do dziś. Wszyscy ukrywający się trafili do obozów koncentracyjnych. Głodzona i wyczerpana niespełna 16-letnia Anna zmarła na tyfus na początku marca 1945 roku w niemieckim obozie koncentracyjnym Bergen-Belsen.
Z dwóch rodzin ocalał jedynie Otto Frank i opublikował po wojnie wspomnienia córki, jako dowód cierpień, które stały się ich udziałem, jako pamiątkę po zmarłej córce i pozostałych członkach rodziny, ale też jako literackie dzieło o walorach artystycznych. Mimo wszystkich zbrodni, aktów nienawiści i przemocy, które obserwowała wokół siebie, młodziutka dziewczyna nie traciła nadziei. „Kiedyś ta straszna wojna się skończy i kiedyś znów będziemy ludźmi, a nie tylko żydami”, pisała w swoim dzienniku.
Dziennik Anny Frank stał się międzynarodowym bestsellerem. Przetłumaczony został na 70 języków i sprzedany w 30 milionach egzemplarzy. Wielokrotnie adoptowany był na sztuki teatralne i filmy.
Mimo że Anna oficjalnie była Niemką żydowskiego pochodzenia, zalicza się ją do najbardziej znanych bohaterów narodowych Holandii.



Przeszliśmy w okolice placu Dam, czyli centralnego punktu miasta. 
To właśnie tu bije serce Amsterdamu. Tutaj wszystko się zaczęło. Pomiędzy hotelem Krasnopolsky a Pałacem Królewskim osiemset lat temu płynęła rzeka Amstel. To jej Amsterdam zawdzięcza swą nazwę. Amstel wpadała tutaj do IJ. Po obu stronach rzeki Amstel zaczęli osiedlać się pierwsi przybysze. Pierwsze domy stanęły w miejscu, gdzie dziś znajdują się ulice Nieuwendijk i Warmoesstraat. Mieszkańców zaczęło przebywać, więc podjęto decyzję o utworzeniu trzech nowych ulic - kanałów. W 1613 roku rozpoczęto prace nad Herengracht, w 1614 roku nad Prinsengracht, a w 1615 roku nad Keizersgracht. Dziś to trzy najbardziej znane ulice stolicy Holandii.
Damrak, odcinek prowadzący dziś z placu Dam do Centraal Station był częścią rzeki, która znajdowała się za śluzą.
Po jednej stronie Placu znajduje się dawny ratusz, czyli Pałac Królewski, historyczny hotel Krasnapolsky, Gabinet figur woskowych Madame Tussaud oraz dom towarowy Bijenkorf  (po holendersku ul), a po drugiej dzielnica rozpusty, grzechu i czerwonych latarni, czyli de Wallen.

Pałac Królewski (Koninklijk Paleis) to gmach, który wybudowany został w 1648 roku i do 1808 roku był siedzibą władz miasta. Zmienił to dopiero król Holandii Ludwik Bonaparte, brat Napoleona. Wtedy zdecydował, że amsterdamski ratusz stanie się jego siedzibą i nakazał go przebudować. Dziś pałac stanowi jedną z trzech rezydencji rodziny królewskiej, ale król najczęściej przebywa raczej w Hadze. Kiedy nie ma go w Amsterdamie pałac jest w otwarty dla zwiedzających.

Hotel Krasnapolski, założony został w drugiej połowie XIX wieku. Jego nazwa pochodzi od nazwiska polskiego krawca, który sprowadził się do Holandii w połowie XIX wieku. Najpierw założył kawiarnię, a potem na piętrze urządził pokoje gościnne. Z czasem przybytek rozrósł się w luksusowy hotel. Jako pierwszy w Amsterdamie miał on ciepłą wodę i telefon w każdym pokoju, jako pierwszy zaczął też korzystać z elektryczności. Dziś Krasnapolsky to największy pięciogwiazdkowy hotel w Holandii.

Na placu przed hotelem  stoi National Monument, pomnik Pamięci Ofiar II wojny Światowej. Biały posąg upamiętnia okupację Niemiecką.










W Amsterdamie jest takie miejsce, które łączy naukowców, aktorów, piosenkarzy, sportowców i przywódców świata. Jest to Gabinet figur woskowych Madame Tussaud.
Możemy tu spotkać Brada Pitta, Lady Gagę, księżną Dianę, Jana Pawła II, Britney Spears, Nelsona Mandelę, Adele, Alberta Einsteina, czy Pablo Picassa.
Dla mnie był to kolejny po Londynie, Kopenhadze i Międzyzdrojach Gabinet. Muszę jednak przyznać, że ten w Londynie zrobił na mnie największe wrażenie.

W Amsterdamie jest jednak jedna figura, która jest unikatowa dla tego miejsca. To postać Anny Frank, o której już wspominałam, wcześniej.















Podczas wizyty u Madame Tussauds można też zobaczyć poszczególne etapy tworzenia figur woskowych.





Po sesji zdjęciowej z celebrytami udaliśmy się do  Red light district. Znajduje się tu m.in. najstarszy kościół w Amsterdamie Oude Kerk, czyli po polsku Stary Kościół. Został konsekrowany w 1306 roku, zaś w czasach reformacji niemal doszczętnie ogołocony przez zwolenników kalwińskiej ascezy. Dziś jest znany choćby z najstarszego w Europie drewnianego sklepienia i z tego, że… stoi w sercu dzielnicy czerwonych latarni.


Wąskie uliczki wokół starego kościoła Oude Kerk pełne są turystów z całego świata. Podobno Amsterdam jest najbardziej multikulturowym miastem na świecie. Mówi się, że na stałe mieszkają tutaj przedstawiciele prawie 180 narodowości.


Od 2007 roku gmina Amsterdam realizuje plan ograniczenia liczby „okien” w de Wallen. „Okna” to miejsca, w których stoją panie za szybą, często skąpo ubrane, zaczepiające wzrokiem przechodniów...









Na koniec pobytu w Amsterdamie, przejechaliśmy się jeszcze autobusem Hop On - Hop Off.


Pożegnaliśmy się z Amsterdamem przechodząc przez dworzec kolejowy.





Dworzec Kolejowy - Gassan Diamonds - Rijksmuseum - Westerkerk - Dom Anny Frank - Pałac Królewski - historyczny hotel Krasnapolsky - Gabinet figur woskowych Madame Tussaud - Pomnik Pamięci Ofiar II wojny Światowej - Oude Kerk - Oudekerksplein